Pierwsze raz w historii One Direction zgodziliśmy się na zorganizowanie obozu dla tych którzy maja ogromny talent. Nie wszyscy są tutaj naszymi fanami chociaż znaczna większość tak. Każdy z nas prowadzi jakieś zajęcia i doradza im co zrobić by jak najlepiej śpiewali. Niall uczy grać na gitarze i zmieniać ton głosu, Liam wyciągać głos na jak najwyższy podziwiam go za to, bo jest w tym mistrzem, Harry jak modulować głos zciszać i pogłaśniać do różnej muzyki, Louis jak śpiewać i się nie stresować i wszystko na luzie robić bo on w tym jest najlepszy, a ja, ja uczę jak dobrze wydobyć głos i przedłużać go sam się dziwie, że przydzielili mi właśnie taką rolę, ale cieszę się. Miejsce było śliczne poza miastem dużo drzew jezioro i domki w drewna które okazały się bardzo duże.
Wszedłem do klasy w której już na mnie czekali.
-Hej jestem Zayn i błagam mówcie do mnie po imieniu bo jak powiecie pan to będziecie robić pompki. Oczywiście to jest żart, ale czuje się przez to stary. No wiec może na początek się przedstawicie, a ja postaram się zapamiętać wasze imiona.
Tak minęła pierwsza lekcja następna była podoba i tak do końca dnia.
-Jestem wykończony nawet mi się jeść nie chce! - wykrzyczał Niall na cały salon.
-Dzwońcie po pogotowie Niall nie jest głodny! - wykrzyczał Louis.
-Jakbyś musiał cały czas grać na gitarze to też byłbyś zmęczony.
-Co ty nie powiesz ja musiałem cały czas dodawać żeby nie bali tacy spięci, a to było takie trudne, a szczególnie jedna dziewczyna siedziała z tylu i tylko słuchała nie dało się jej rozweselić.
-Chyba wiem o kim mówicie. - przerwałem im. - Tak bardzo nieśmiała dziewczyna na samym końcu klasy siedziała i się nie odzywała wiem która to.
Kolejny dzień i znów zajęcia wszedłem do klasy.
-Hej wszystkim no wiec dzisiaj wybiorę kilka osób które zaśmiewają coś no wiec kto by chciał zacząć? - zapytałem. Kilka osób podniosło rękę. - No wiec może ty. Selena dobrze pamiętam?
-Tak.
-No to chodź tu na środek i zaśpiewaj nam jakąś piosenkę.
Wyszła na środek i zaśpiewała piosenkę Justina Biebera.
-Masz piękny głos, ale musisz jeszcze nad nim popracować. Wiesz głos musi wychodzić nie tylko z gardła, ale twoja przepona też musi pracować.
-Okej.
-No to kto teraz chciałby zaśpiewać?
-Ja śpiewam najlepiej lepiej od nich wszystkich. - wstała i podeszła do mnie. - Mój głos powali cię na kolana gwarantuje ci to.
-Na pewno masz ładny głos, ale może zaśpiewa ta dziewczyna. - wskazałem na dziewczynę która siedzi w ostatnim rzędzie.
-Ja? - zapytała cicho.
-Ona? -zapytała dziewczyna obok o ile dobrze pamiętam ma na imię Olivia.
-Tak ona a ty siadaj.
-Każdy ma prawo zaśpiewać, a ja chce teraz.
-A ja chce żebyś usiadła i się nie wtrącała.
-Nie powinieneś się tak odnosić do swoich fanów.
-Dobrze znam swoich fanów i na pewno ty nim nie jesteś.
-Jak możesz tak mówić!?
-Skoro tak to kiedy na urodziny Niall?
-Trudniejszego nie mogłeś dać? Oczywiście, że 20 czerwca.
-Jeśli on ma 20 czerwca to ja mam blond włosy. On ma 13 września, a ty nie jesteś Directioner.
-No i co z tego czy to jest tylko dla osób które są Directioner?
-Nie, nie tylko dla nich, ale mogłabyś chociaż nie kłamać. A teraz siadaj bo nie przyszedłem się tutaj z tobą kłócić.
Posłusznie usiadła na swoim miejscu.
-Chodź. - powiedziałem do wcześniej wybranej dziewczyny. - Przypomnij mi jak masz na imię.
-Julia. - powiedziała cicho.
-Julia, a wiec chodź tutaj i zaśpiewaj nam coś.
-A mogę też zagrać? - zapytała.
-Jasne, że możesz chodź. - zachęciłem ja uśmiechem.
Podeszła obok mnie.
-Co mam zaśpiewać? -zapytała cicho zasłaniając się włosami.
-Co chcesz.
-Może być Little Things? - zapytała.
-Jasne, że może.
Chwyciła ze gitarę i zaczęła grać i dołączyła śpiew. Wyglądała jak Niall gdy śpiewa i gra, uśmiechnięta i pełna życia. Ma niesamowity głos jak anioł wow piękny. Skończyła śpiewać.
-Masz głos nie z tej planety śpiewasz niesamowicie po co ty tutaj przyjechałaś skoro masz taki talent wow znaczy to super, że przyjechałaś, ale wydaje mi się, że jest to ci niepotrzebne bo masz niesamowity talent.
-Naprawdę? - zapytała cicho.
-Na 200%.
-Dziękuję. - wyszeptała.
-Możesz już usiąść, a i muszę przyznać, że Niall byłby w niebie słysząc, że grasz tak jak on.
-On gra lepiej. - wyszeptała.
Posłałem jej ciepły uśmiech, a ona wróciła na swoje miejsce.
-Dzisiaj popracujemy nad tym żeby każde wasze słowo było dobrze słyszalne, ale żeby zgrywało się z muzyka, jak wiecie słowa nie mogą się zlewać w jedność tylko muszą być oddzielone i dobrze słyszalne bo inaczej słuchacz źle odbierze przekaz piosenki.
Wszyscy słuchali mnie w ciszy jakby chłonęli każde moje słowo tylko ta dziewczyna ciągle coś zapisywała w swoim notesiku. Jej włosy brązowe włosy opadały na twarz zasłaniając oczy co chwile je poprawiała. Usta wyginały się w uśmiechu i zapisywała coś w zadziwiająco szybkim tępie.
Lekcja dobiegła końca następne były takie same. Wróciłem pierwszy do domku z racji tego, że miałem najbliżej klasę. Usiadłem wygodnie na tarasie rozkoszując się piękna pogoda. Zaraz przyszła reszta.
-Zayn przesuń tyłek mam niektórych ludzi tutaj dość, a szczególnie jednej. - narzekał Harry. Zrobiłem mu miejscy obok, a on z ciężkim westchnięciem opadł na ławkę.
-Czyżbyś miał na myśli pannę wścibską Olivie? - zapytał Niall siadając na przeciwko.
-Też was wkurza? - zapytał Louis.
-Ja lubię wszystkich, ale ona to już przesada! - wykrzyczał Liam siadając niedaleko.
-Wy nie uwierzycie co ona mi chciała z gitara zrobić i to jeszcze moja ulubiona! -wykrzyczał Niall. - Wredna małpa wzięła ja sobie jakby to była jej własność i zaczęła niszczyć mi uszy może i ładnie śpiewa, ale grać na grosz nie umie Boże miałem ochotę na nią nawrzeszczeć, że mi gitarę zepsuje co z niej za człowiek?!
-Tak a na moich zajęciach stwierdziła, że jest Directioner zapytałem ją o naprawdę prostą rzecz kiedy Niall ma urodziny, a ona, że 30 czerwca no to się trochę wydarłem.
-No i dobrze jej zrobiłeś też miałem taką ochotę kurde weź weszła na środek i wzięła mnie zaczyna podrywać, a ja wtf? a ona dalej, a wszyscy się śmieją, a ja do niej ,że ma usiąść to ona, że jestem słodki i mam urocze loki i dotknęła moich loków! Moich loków się nie dotyka tylko ja mogę!
-I ja. - zacząłem mu mierzwić włosy.
-Zayn! - wrzasnął Harry.
-Hehe przepraszam.
-Zrobimy kiełbaski! - krzyknął Niall. - Proszę! Błagam!
Zrobiliśmy sobie kiełbaski i siedzieliśmy na tarasie niedaleko naszego domku było jezioro, a widok był niesamowity.
W pewnym momencie usłyszałem jak ktoś śpiewa i to cudownie śpiewa.
-Cicho! - uciszyłem ich.
-Co jest? - zapytał HArry.
-Ciiiii.
Wyszedłem z tarasu ktoś siedział nad jeziorem i śpiewał muszę wiedzieć kim ta osoba jest. Poszedłem w stronę jeziora chciałem podejść do tej osoby, ale nadepnąłem na gałąź. To była dziewczyna o długich brązowych włosach obróciła się w moją stronę, a gdy mnie zobaczyła chwyciła za gitarę podniosła się i zaczęła uciekać w przeciwnym kierunku.
-Hej stój! - zawołałem na nią, ale ona już była za daleko.
Nie widziałem jej twarzy i jak ją znajdę? Nie znajdę. Rozejrzałem się dookoła i napotkałem długopis. Schyliłem się po niego pewnie jej wypadł czyli możne jest szansa. Był biały w malutkie kwiatuszki. Schowałem go do kieszeni bluzy i wróciłem.
Kolejny dzień, a ja nie mogłem przestać myśleć o tej dziewczynie. przez cała noc o niej myślałem kto to może być?
-Cześć dzisiaj popracujemy nad pracą waszej przepony podczas śpiewania ,a i skoro jeszcze pamiętam jutro każdy bez wyjątku zaśpiewa piosenkę, ale nie byle jaką piosenkę. Piosenkę własnego autorstwa zabawcie się w pisarzy i napiszcie piosenkę może to być o miłości o szczęściu o czym chcecie nie ważne o czym ważne żeby była wasza. Jakieś pytania? - jako jedyna podniosła rękę Olivia. - Tak? - zapytałem znudzony.
-Można w parach?
-Nie.
-Jak to nie?
-Tak to każdy pracuje sam nie przyjmuję duetów tylko solo.
-Bezsensu. - mruknęła.
-Skoro to jest bezsensu możesz stąd wyjść spakować się i wracać do domu bo nikomu innemu to nie przeszkadza tylko tobie.
-Dobrze przepraszam Zayn. - powiedziała z sarkazmem.
Kurde jak ja jej nie lubię bo co tatuś bogaty to myśli, że może robić co chce? Właśnie, że nie ja nie patrzę kto ile ma pieniędzy.
-No wiec po kolei każdy zaśpiewa piosenkę własnego autorstwa proszę bardzo, pierwsza Jen.
Po kolei każdy podchodził i śpiewał piosenkę którą napisał. Każdemu dawałem jakieś wskazówki by jeszcze to dopracował.
Nadszedł czas Julii.Wyszła na środek i zaczęła śpiewać. To ona! To ta sama piosenka o ona byłą wtedy nad jeziorem. To ona przede mną uciekła. Lekcja się skończyła gdy ona skończyła.
-Julia czekaj. to zdaje się jest twoje. - podałem jej długopis.
-Dzięki. - chwyciła go delikatnie i wzięła.
-Dlaczego wtedy ociekłaś? - zapytałem instynktownie.
-Nie wiem. Ja już pójdę. - szybko wyszła.
-Nie czekaj nie idź.
Już było za późno ten głos nad jeziorem był całkiem inny niż tek który tutaj prezentowała.
Resztę lekcji rozmyślałem dlaczego wtedy uciekła. Wróciłem do domku jako ostatni byłem trochę zamyślony i przybity.
-Co jest? - zapytał Liam.
-Zastanawiam się nad czymś.
-Nad czym?
-Bo pamiętasz jak 2 dni temu usłyszałem jakiś głos nad jeziorem?
-No pamiętam.
-Okazało się, że to ta nieśmiała dziewczyna która siedzi z tyłu i zapytałem jej się dlaczego uciekła, a ona odpowiedziała, że nie wie i odeszła. Jestem aż taki straszny?
-Wiesz co to raczej nie chodzi o ciebie jak sam widzisz jest nieśmiała, a jak nawet Louis sobie nie poradził to musi być naprawdę nieśmiała.
-No, ale ja chciałem z nią tylko porozmawiać 2 dni się męczyłem i nikt nie przychodził mi do głowy.
-Zakochałeś się.
-Co? Nie o nie to.
-Zayn, a pamiętasz Perrie?
-No pamiętam, a co ona ma do tego.
-O niej nie myślałeś całymi dniami jak byliście razem.
-Bo to byłą ściema chciała wypromować swój zespół, a ja myślałem, że ona mnie serio kocha.
-Ale teraz ty się zakochałeś.
-Liam nie zakochałem się ledwo ja znam jak mógłbym się zakochać?
-Ja też Danielle ledwo co znałem i się w niej zakochałem. Przecież widzę znamy się 3 lata więc nie mów, że nie.
-Ale tego miłością nie można nazwać raczej zauroczeniem.
Znów usłyszałem ten głos. Jej głos.
-Też ja słyszę idź do niej. - powiedział Liam.
Poszedłem za głosem nad jezioro nie widziała mnie usiadłem obok niej miała zamknięte oczy grała na gitarze i śpiewała.
-Pięknie śpiewasz. - odezwałam się.
Przestała grać i spojrzała na mnie przestraszona.
-Tylko nie uciekaj. Ale mam jedno pytanie dlaczego twój głos tutaj brzmi inaczej niż w klasie?
-Bo jak się stresuję to zawsze mam inny głos.
-Aha rozumiem to się nie stresuj bo ten głos jest ładniejszy.
-Dziękuję.
-Tylko czegoś mi brakuje.
-Może tego, że moja przepona nie pracuje dobrze no bo długopisu nie miałam i nie miałam jak poćwiczyć. -zaśmiała się.
-O moja winna, ale nie wiedziałem, że to ty bo mi uciekłaś i dalej nie wiem dlaczego.
-Chyba się przestraszyłam.
-Mnie? Nie ma się czego bać jestem zwykłym chłopakiem, a to, że jestem od ciebie starszy o... - zawiesiłem się.
-O 2 lata.
-O 2 lata to nic nie znaczy.
-Wiem, ale chyba nie chciałam żeby ktoś mnie słyszał no, a teraz ty mnie usłyszałeś no i nie zdarzyła uciec.
-No, ale wiedziałbym, że to ty bo zaśpiewałaś to przed klasą i muszę przyznać, że ta piosenka jest piękna.
-Dziękuję. A czego ci w niej brakuje?
-Mam ci udzielać dodatkowych lekcji? - zapytałem z uśmiechem.
-Na lekcji się niczego nie nauczyłam bo taki chłopak mi zabrał długopis i nie miałam jak zapisać.
-A to niedobry chłopak który to zaraz mu przywalę. - zaśmiałem się i ona też.
-No więc pomożesz mi z tą piosenką? - zapytała.
-Jasne. Po pierze twoja postawa już w pełni nie wydobędziesz głosu masz zgarbione plecy podstawowy błąd który nawet ja czasami robię to zawsze mnie ktoś uderza w plecy no, ale ja tego nie zrobię bo to boli. No wiec musisz się wyprostować i starać się też oddechem sterować głos musisz czuć pod żebrami coś takiego tego nie da się opisać, ale to musi być takie no musisz coś poczuć wtedy ta przepona będzie ci pracować.
-Ym okej.
Wyprostowała się i zaczęła śpiewać.
-No lepiej. - przerwałem jej. - Czujesz, że ci ta przepona pracuje czy nie?
-No nie za bardzo.
-No to inaczej trzeba ja najbardziej ją czuję jak się śmieję no więc trzeba cię łaskotać.
-Nie nie to ja jakoś sobie inaczej poradzę.
-Nie musisz poczuć przeponę, że ona tam jest, masz łaskotki?
-Mam, ale błagam nie rób mi tego.
-Za późno.
Zacząłem ją gilgotać, a ona śmiała się cały czas trzeba przyznać, że śmiech ma zaraźliwy śmiech.
-A Zayn przestań błagam! - przestałem.
-No i o boli?
-I to jak! Ała. - chwyciła się za brzuch.
-A teraz śpiewaj.
-To są tortury.
-Nie, to jest nauka śpiewu.
-To ja podziękuję już.
-Śpiewaj już.
Zaczęła śpiewać czy to jest anioł? Śpiewa niesamowicie.
-Teraz czuję, dziękuję.
-Proszę. Korzystasz z rad chłopaków to słychać, a najbardziej z rad Liam'a jak wyciągać głos do góry.
-Tak on to tak tłumaczy, że zapamiętuje i ćwiczy z nami.
-O kurcze to ja też muszę ćwiczyć.
-Ale ty masz gorzej bo nie każdy tak potrafi przedłużyć głos tak jak ty.
-Są lepsi ode mnie.
-Ciekawe kto?
-Ymmmm teraz nikt mi nie przychodzi do głowy ale są.
-Każda Directioner ci powie, że nie ma.
-Jesteś Directioner?
-Oczywiście, że tak.
-A no to nie nie mogę się kłócić bo wy wiecie wszystko.
-Oj tam nie wszystko. Nie wiemy y.... y... y.... dobra wszystko wiemy. A jak ta Olivia powiedziała, że Niall się urodził 20 czerwca myślałam, że padnę każdy wie, że się urodził 13 września, a ty 12 stycznia, a Harry 1 lutego, a Liam 29 sierpnia i Louis 24 grudnia.
-Dobra jesteś.
-To jeszcze nic. Masz 3 siostry 2 młodsze Safee i Wayliyhe i Doniya jest starsza tata: Yeser i mama Tricia.
-Dobra bo zaraz mi cała Wikipedię powiesz.
-Jeszcze na pamięć nie umiem, ale się uczę.
-Przerażasz mnie.
-To są podstawowe informacje.
-Okeeeeeeej.
-Jeszcze raz dziękuję ja już pójdę.
-Nie ma za co to była przyjemność i się nie stresuj okej?
-Postaram się. Pa.
-Do zobaczenia jutro.
Odeszła. Wstałem z piasku. Zostawiła notesik kurcze. Wziąłem go do ręki ze sobą.
Wszedłem do klasy wszyscy już czekali trochę zaspałem.
-Jestem już przepraszam, ale wyłączyłam budzik i sobie przysnąłem, ale 3 minuty to nie dużo tylko nie mówicie nikomu, a szczególnie Liam'owi bo znów będzie mnie męczył. No dobra to co dzisiaj mamy robić chwila, a dobra już wiem dzisiaj poćwiczymy to co mówiłem wam wczoraj jak pracować przeponą. To kto pierwszy? - wszyscy podnieśli rękę z wyjątkiem Julii. O tak będę niesprawiedliwy. - To może Julia. - popatrzyłem na nią, a ona pokiwała głową, że nie. - No Julia proszę na środek.
Niechętnie wyszła na środek z gitarą. Zabrałem jej gitarę i odstawiłem popatrzyła na mnie wrogo.
-Będziesz moją modelką. - szepnąłem.
-Nie!
-No wiec Julia zaprezentuje nam jak dobrze wydobyć z siebie dźwięk.
-Ale ja tego nie zrobię. - wyszeptała.
-Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś nad jeziorem.
-No dobrze.
Zaczęła śpiewać tak jak wczoraj posłuchała mojej rady i wyszło jej to niesamowicie.
-Chyba należą się brawa. - wszyscy zaczęli klaskać, a ja razem z nimi tylko jedna osoba Olivia nie klaskała, spokojnie. - Julia bardzo dobrze to opanowała jej przepona pracowała, nie tylko gardło.
-Dziękuję ci Julia. Zostawiłaś wczoraj to na plaży. - podałem jej notesik.
-Dzięki.
Wróciła na swoje miejsce.
-A przypomniałem sobie coś dzisiaj jest ognisko, a następnie dyskoteka do późna więc wszyscy maja być i się dobrze bawić kto będzie siedział tego osobiście wyciągnę na parkiet.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Ja na pewno przyjdę i rezerwuje sobie taniec z tobą. - znów ona no za jakie grzechy?!
-Jasne. - odpowiedziałem z niechęcią.
Lekcja się skończyła.
-Julia chodź na chwilę.
-No jak mogłeś przed wszystkimi no wiesz co!
-No musiałem masz talent.
-Ale to jest stres!
-O serio? Ja muszę przed kilkunastoma tysiącami śpiewać i co?
-Ale ty już to długo robisz.
-Ale też zaczynałem.
-3 lata temu.
-Dobra nie chce się kłócić chciałem się zapytać czy przyjdziesz na ognisko?
-Na ognisko tak, ale później wrócę do domku.
-Nie musisz zostać chcę z tobą zatańczyć.
-To mile, ale nie lubię chodzić na dyskoteki.
-Proszę jedna ze swoim idolem no mi odmówisz?
-W końcu się zgodzę bo wiem, że ty nie przestaniesz.
-No właśnie.
-No dobra, ale nie mam zamiaru być tam długo.
-No zobaczymy aż mi się nie znudzi tańczenie.
-Boże do końca życia?! No tyle to ja nie wytrzymam.
-To do zobaczenia.
-Pa.
Jest! Pójdzie ze mną na ognisko! Dobra ja to biorę jako randkę ona nie no, ale co z tego? Ważne, że ze mną pójdzie.
-Chłopaki ja już idę! - krzyknąłem.
Wyszedłem z domku w stronę placu na którym miało się wszystko odbyć. Błądziłem po całym placu szukając Julii chyba mnie nie wystawi prawda? Wszystkie dziewczyny miały na cobie sukienki lub spódnice były nieliczne które były w spodniach chłopaki też byli odwaleni jak przystało. Poczułem czyjąś ręką na ramieniu odwróciłem się i myślałem, że upadnę przede mną stała Julia w pięknej zielonej sukience do połowy uda czarnych szpilkach i miała rozpuszczone włosy i delikatny makijaż.
-O wow wyglądasz cudownie.
-Dziękuję. - jej policzki lekko się zarumieniły.
-Chodź już się zaczęło wszystko.
-Będziecie śpiewać? - zapytała.
-Z tego co wiem to tak.
-O super.
-I z tego co wiem to za chwile.
-Idź bo jeszcze nie zdążysz.
-Tylko mi nie ucieknij.
-Nie ucieknę obiecuje. - uśmiechnęła się ciepło odwzajemniłem uśmiech.
Doszedłem do chłopaków. Wyszliśmy na scenę i zaśpiewaliśmy kilka piosenek wszyscy śpiewali z nami. Gdy śpiewałem Little Things patrzyłem cały czas na Julię. Wyglądała pięknie i z nikim mi się tak łatwo nie rozmawia i do tego jest Directioner wymarzona dziewczyna dla mnie. Nie co stop! Nie mogłem się w niej zakochać! A może jednak? Zakochałem się w niej? Chyba tak.
Zszedłem ze sceny i podszedłem do niej.
-Jejku jaki ty masz głos na żywo jeszcze lepszy.
-Dzięki. chodź bo kiełbaski się zaczynają.
Poszliśmy w stronę wielkiego ogniska wszyscy już zajadali i my poszliśmy w ich ślady. Zjedliśmy i zaczęła grać muzyka i to super muzyka.
-Czy mogę prosić do tańca? - usłyszałem znajomy złość Liam stał obok Juli i czekał na jej odpowiedź.
-Tak.
Chwyciła go za rękę i ruszyli na parkiet. Liam robi to specjalnie wiem o tym ta medna.
-Obiecałeś mi taniec. - usłyszałem znienawidzony głos Olivia stała obok.
-Pamiętam.
-No więc chodź.
Pociągnęła mnie za rękę. Zaczęliśmy tańczyć nie lubię jej, ale głupio by było odmówić. Skończyliśmy tańczyć.
-Widzę, że coraz częściej chodzisz za Julią wiesz to raczej zły wybór, ale ja to co innego.
-Nie chce być niemiły, ale odwal się od mojego życia jasne?!
Odszedłem od niej Liam też skończył tańczyć z Julią, a ona uśmiechnięta podeszła do mnie.
-Chodź tańczyć sam chciałeś żebym została, a teraz siedzisz.
-Chodź. - opanowałem swój głos i poszliśmy tańczyć.
Wkurzyła mnie i to ostro, ale nie chciałem tego pokazywać Julii. Uśmiechałem się i chciałem żeby bawiła się jak najlepiej.
Olivia stanęła obok nas i nas rozdzieliła.
-To tak chcesz się wydostać z tego bagna które nazywasz życiem?! Podrywasz Zayn'a i myślisz ze przez to się wybijesz?! Nie wybijesz się bo nie umiesz śpiewać, a przed publiką się stresujesz! Nie uda ci się to!
-Olivia skończ. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
-Tak się chcesz wybić to proszę bardzo zrobię to samo też osinę sobie Harry'ego wokół palca i się wybiję. Nic nie umiesz nic nie osiągniesz rozumiesz?! To ja tutaj jestem gwiazdę nie ty! Jesteś nic nie warta normalnie Zayn nawet by na ciebie nie zwrócił uwagi.
-Olivia przestań!
Usłyszałem płacz Julii i jej kroki pobiegł w stronę lasu, a było już ciemno. Ruszyłem za nią.
-Julia! Julia gdzie jesteś?!
Usłyszałem cichy płacz poszedłem za nim i zobaczyłem Julię siedziała pod drzewem.. Podszedłem do niej i usiadłem obok. Objąłem ja ramieniem, a ona się przytuliła.
-To co ona mówiła to nie prawda nie wykorzystuje cię zależy mi na tobie bardzo chociaż możne tego nie widać.
-Wiem, że to nie prawda bo to ja pierwszy cię zaczepiłem i mi też na tobie zależy.
-Naprawdę?
-Tak.
Popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami przybliżyłem się do niej i złączyłem nasze usta. Poczułem jak cały świat znika i zostajemy tylko my. Ja i ona i nic więcej.
-Kocham cię. - wyszeptałem.
-Ja ciebie też. - odpowiedziała.
czwartek, 30 maja 2013
piątek, 24 maja 2013
"Tak jesteś dla mnie ważna osobą."
Hej jestem Harry. Tak ten Harry Styles z One Direction. Wiecie kocham to co robię i za każdym razem gdy widzę fankę mam ochotę ją przytulić bo to przez nie jesteśmy na szczycie. I jeszcze jeden plus który mnie spotkał i to chyba największy, Louis Tomlinson ten cudowny chłopak o niebieskich oczach! Tak dla mnie Larry jest prawdziwy, ale dla niego jestem na 99.9% pewny, że nie, a szkoda... teraz mamy próbę w Londynie bo wylatujemy do Dublina w trasę Take Me Home jestem bardzo podekscytowany. Właśnie mamy przerwę i chcemy chwile odpocząć.
Chwyciłem do ręki butelkę wody i podszedłem do kanapy na której siedzieli wszyscy.
Nie było już miejsca jak zwykle mogli by zrobić większą tą kanapę. Grrr.
-Louisssss... - przeciągnąłem ostatnią literę.
-Siadaj. - poklepał swoje kolana. On zawsze mnie rozumie. Usiadłem na jego kolanach. Rozmawialiśmy cały czas.
-Znów Dublin panowie i znów zwariowani fani tak jak Niall. - westchnął Louis.
-Ej ja tutaj jestem! - oburzył się Niall.
-Oj wiesz, że tylko żartuję... szaleńcu.
-Tak i te fanki krzyczące Larry, Larry! - pisnął teatralnie.
-I te wszystkie koszulki z napisem Larry is real. Kocham nasze fanki, ale kiedy one zrozumieją, że nie jesteśmy razem? - zapytał Louis.
-Sami to zaczęliśmy.
-No masz rację.
Rozmawialiśmy dalej. W pewnej chwili ze zmęczenia oparłem głowę o prawą pierś Louis'a. Słyszałem jak bije mu serce. Bum bum bum. Rytmiczne tak jak on. Przyszedł Paul i coś tłumaczył, ale go nie słuchałem Louis mi później powie. Zamknąłem oczy.
-Harry! Harry! - Louis potrząsał moim ramieniem bym się ocknął.
-Hmmm?
-Paul powiedział, że coś rąbli z pokojami i chłopaki biorą trzyosobowy, a my dwu jasne?
-Yhym. - znów zamknąłem oczy. Hej chwila co on powiedział? - Czekaj, że co? Mamy razem spać w pokoju?
-Jak nie chcesz to wezmę Niall'a...
-Nie, nie o to chodzi, ale że na jednym łóżku?
-Tak Harry jest łóżko małżeńskie.
-O no to spoko.
Zaśmiał się cicho.
Czy on powiedział, że będziemy spać razem w jednym łóżku? Razem? Boże nie wierzę! W końcu!
Pojechaliśmy do domu się spakować. Włożyłem kilka ubrań do torby i ruszyliśmy na lotnisko. Samolot już na nas czekał byłem strasznie zmęczony weszliśmy do środka usiadłem obok Niall'a i użyczyłem sobie go jako poduszki i zasnąłem na jego ramieniu.
-Harry! Harry! - obudził mnie jakiś głos otworzyłem, przetarłem oczy i zobaczyłem Louis'a stojącego nade mną. - Wstawaj Harry dolecieliśmy.
-O już? A tak dobrze mi się spało.
Cały czas byłem zaspany i chciało mi się strasznie spać. Dojechaliśmy do hotelu. pewnie wyglądam teraz jak naćpany i nawet trochę się tak czuję.
-Tutaj macie klucze i żadnych wygłupów jasne? - zapytał Paul.
-Dobra nie gadaj tyle tylko dawaj te klucze. - podał mi klucz do naszego pokoju.
Ruszyłem w stronę naszego pokoju. Chciałem trafić kluczem do zamka, ale nie potrafiłem cały obraz mi się rozmazywał.
-Daj to. - Louis chwycił ode mnie klucz i otworzył drzwi. - Harry ile ty spałeś tej nocy?
-Nie wiem z 3 godziny. - wymamrotałem.
-3 godziny Harry oszalałeś? Chodź. - chwycił mnie za łokieć i zaprowadził do środka.
-Louis.
-Tak?
-Dzięki.
Podprowadził mnie do łóżka i położył na nim. Zdjął ze mnie spodnie buty i koszulkę i przykrył kocem. Patrzyłem na niego. Zaraz położył się obok. Przysnąłem się do niego i objąłem za brzuch.
-Harry masz zimne ręce!
-Przepraszam.
Wtuliłem się w niego i zasnąłem.
Obudziłem się wypoczęty jak nigdy Louis'a już nie było. Rozejrzałem się po pokoju, ale jego nigdzie nie ma. Nagle drzwi od łazienki się otworzyła, a przez nie wszedł Louis cały mokry z ręcznikiem na biodrach.
-No cześć śpiochu. - przywitał się uśmiechając.
-Hej Lou.
-Wyspałeś się?
-Tak i to bardzo. A ty? - zapytałem podnosząc się na łokciach.
-Poza tym, że twoje ręce były okropnie zimne to okej.
Wstałem i otrząsnąłem się. Louis grzebał w szafce szukając jakiegoś ubrania nie mogłem się powstrzymać i podszedłem do niego i klepnąłem go w pośladki natychmiast się odwrócił przełożył rękę obok mojego boku i chwycił mnie za pośladki.
-O Lou wyćwiczyłeś refleks.
-Przy tobie inaczej się nie da Harreh. - puścił mi oczko.
-Wiem Lou.
-Może zrobimy niespodziankę naszym fanom i wyjdziemy do nich?
-Świetny pomysł.
-No to się ubieraj i idziemy.
-Okej.
Pobiegłem do toalety wziąłem prysznic wysuszyłem włosy, ale oczywiście znów zapomniałem ubrania normalne, a Lou nie będzie miał nic przeciwko jak tak wyjdę. Wyszedłem do naszego pokoju.
-Harry miałeś się ubrać, a nie rozebrać.
-To możne mi pomożesz? - zapytałem poruszając wymownie brwiami.
-Tobie tylko jedno w głowie i nie ważne z kim. Dobra Harry streszczaj się.
-No okej.
Chwyciłem ubrania i zacząłem je na siebie wkładać. Louis cały czas się na mnie patrzył.
-Louis gapisz się na mnie.
-Co? Nieprawda.
-Prawda. Patrzysz się na mnie jak jestem nagi.
-Nie prawda! - podniósł głos.
-Zawsze podnosisz głos jak się denerwujesz.
-Nie patrzę się na ciebie kurde!
-Patrzysz i nie zaprzeczaj bo widzę ślepy nie jestem.
-Skończyłeś?
-A wyglądam, jeszcze dobrze spodni nie założyłem.
Dokończyłem ubieranie spodni i sięgnąłem po koszulkę.
-Louis przestań się na mnie gapić.
-Nie gapie się na ciebie!
-Gapisz!
-A to moja wina, że masz takie mięśnie? Weź zbrzydnij, zgrubnij to się nie będę patrzył.
-Ha czyli, że się patrzysz.
-Ty też się na mnie gapisz i co nie wypominam ci tego!
-Ale to jestem ja, ja się na wszystkich gapię.
-Tylko, że na mnie się 2 godziny potrafisz gapić.
-Co się na kumpla pogapić nie mogę?
-Mógłbym ci zadać to samo pytanie. Ruszaj tyłek idziemy.
Wyszliśmy z pokoju, a następnie na zewnątrz fanki od razu zaczęły piszczeć, ale uciszyliśmy je.
-Hej wszystkim ja i Louis postanowiliśmy trochę z wami porozmawiać każdy będzie mógł zadać pytanie nie pominiemy nikogo obiecuję tylko proszę nie piszcie.
-Tak Harry ma racje nie piszcie bo my cierpimy.
Odeszliśmy kawałem od drzwi i usiedliśmy na ławce wokół nas było pełno fanek, ale nie piszczały usiadły w kółku wokół nas i zaczęły zadawać pytania. Siedzieliśmy tak dobre 3 godziny odpowiadając.
-Fajna koszulka. - Louis wskazał dziewczynę w tłumie ona wyprostowała się i zobaczyłem koszulkę którą kiedyś miałem. "Harry <3 Louis" - Czyżby fanka Larry'ego?
-Tak. I chcę się zapytać czy Larry jest prawdziwy?
Popatrzyliśmy z Louis'em w tym samym momencie na siebie.
-Wiesz mówimy wam w sekrecie bo modest nam nie pozwala, ale tak jesteśmy razem.
-Harry czubku nie słuchajcie go nie jesteśmy razem pewnie zaraz to obiegnie internet, ale to nie prawda.
-Louis czemu ukrywasz naszą miłość? Kto się dzisiaj na mnie gapił jak się ubierałem co?
-Harry zamknij się baranie! - zaczął się śmiać i rzucił się na mnie.
-Złaź ze mnie fanki patrzą muszę być piękny bo zdjęcia będą.
-Jaki materialista.
-Coś ty powiedział ja materialista? O nie nie daruje ci tego!
Tym razem ja rzuciłem się na niego.
-Harry czubie złaź ze mnie! A pomocy on chce mnie zgwałcić!
-O nie przegiąłeś!
Położyłem się na nim całym ciałem przez co spadliśmy z ławki.
-Ała Harry!
-Mnie też boli!
-Serio? Wylądowałeś na mnie! Robisz mi dzisiaj masaż.
-Okej.
-A teraz zejdź ze mnie bo coś mi się w plecy wbija!
Pomogłem mu wstać o to będzie hit internetu jestem tego pewny.
-Okej my już musimy iść Louis trzeba to zanotować pierwsze fanki które nie krzyczały na pewno was nie zapomnimy.
-Zgadzam się.
-To do zobaczenia jutro na koncercie Pa wszystkim!
Weszliśmy do hotelu a następnie poszliśmy do pokoju.
-No to za chwile macie być. - odezwał się Niall.
-No okej zaraz przyjdziemy. - odpowiedziałem.
Weszliśmy z Louis'em do naszego pokoju. Przebrałem się w luźne dresy, a Lou zrobił to samo. Skierowaliśmy się do pokoju Niall'a, Liam'a i Zayn'a. Weszliśmy i usiedliśmy przed telewizorem.
-Możemy oglądnąć Faceci w czerni. - zaproponował Zayn.
-No okej.
Rozsiedliśmy się z Louis'em wygodnie i zaczęliśmy oglądać film. Oczywiscie nie obyło się bez alkoholu.
Po skończonym filmie zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim jak zwykle.
-Nie chce was martwić, ale jest 3 w nocy przydałoby się iść spać. - zawsze Liam musi strącić się z czymś mądrym.
-Ehhh no dobra idziemy. - wystałem i podszedłem do drzwi. - Louis idziesz? Bo później cię nie wpuszczę.
-Idę, idę czekaj! - zawołał za mną. - Cześć chłopaki, ale nie chcę spać pod drzwiami nara!
Krzyknął i podbiegł do mnie.
-Możemy iść.
Poszliśmy do siebie. Alkohol kompletnie namącił mi w głowie. Zamknąłem ze nami drzwi. Louis szedł przede mną. Chwyciłem go za tyłek on szybko się odwrócił tak, że stał kilka centymetrów ode mnie. Chwyciłem go w pasie dwoma rękami i przyciągnąłem do siebie. Popchnąłem go na ścianę. Przybliżyłem swoją twarz do jego i złączyłem nasze wargi w pocałunku. Rozchyliłem delikatnie usta i musnąłem językiem jego dolną wargę. Nie dał mi dostępu wiec trzeba inaczej działać. Naparłem swoim ciałem na niego przygniatając go bardziej, a swoją nogę wkładając pomiędzy jego nogi. Przycisnąłem go bardziej dopiero teraz rozchylił lekko usta co wykorzystałem i nasze języki zaczęły bitwę. Uniosłem go nad ziemię, a on oplótł nogami moje biodra nie przerywając pocałunku. Wolnym krokiem podszedłem do łóżka i położyliśmy się na nim. Moje ręka automatycznie wpełzła pod jego koszulkę podwijając ją do góry chwyciłem ją dwoma rękami i odrywając się tylko na chwilę ściągnąłem jago koszulkę. Nie chciał pozostać mi dłuży i także siłował się z moją koszulką tylko wychodziło mu to znacznie gorzej więc szybko sam zdjąłem ją z siebie. Znów złączyłem nasze usta, ale nie na długo. Oderwałem się od niego i popatrzyłem na niego.
-Louis kocham cię i zawsze kochałem.
-Ja ciebie też Harry.
-Naprawdę?
-Tak jesteś dla mnie ważna osobą.
-Ty dla mnie też Lou.
-Harry.
-Co?
-Nie mogę oddychać. - wyszeptał.
-Przepraszam.
Zszedłem z niego i położyłem się obok nie byłem pewny co teraz zrobić, ale poczułem, że łapie mnie za rękę więc od razu mogłem się czuć swobodnie. Przytuliłem się do niego z całej siły i zasnąłem.
**********************************************
Jestem na siebie zła za ten imagin bo jest bardzo krótki a chciałam dłóższy i to jest najdłuższy imagin jaki w życiu pisałam ej 2 miesiące go pisałam! Kurcze rekord :D No ale jest :D
Chwyciłem do ręki butelkę wody i podszedłem do kanapy na której siedzieli wszyscy.
Nie było już miejsca jak zwykle mogli by zrobić większą tą kanapę. Grrr.
-Louisssss... - przeciągnąłem ostatnią literę.
-Siadaj. - poklepał swoje kolana. On zawsze mnie rozumie. Usiadłem na jego kolanach. Rozmawialiśmy cały czas.
-Znów Dublin panowie i znów zwariowani fani tak jak Niall. - westchnął Louis.
-Ej ja tutaj jestem! - oburzył się Niall.
-Oj wiesz, że tylko żartuję... szaleńcu.
-Tak i te fanki krzyczące Larry, Larry! - pisnął teatralnie.
-I te wszystkie koszulki z napisem Larry is real. Kocham nasze fanki, ale kiedy one zrozumieją, że nie jesteśmy razem? - zapytał Louis.
-Sami to zaczęliśmy.
-No masz rację.
Rozmawialiśmy dalej. W pewnej chwili ze zmęczenia oparłem głowę o prawą pierś Louis'a. Słyszałem jak bije mu serce. Bum bum bum. Rytmiczne tak jak on. Przyszedł Paul i coś tłumaczył, ale go nie słuchałem Louis mi później powie. Zamknąłem oczy.
-Harry! Harry! - Louis potrząsał moim ramieniem bym się ocknął.
-Hmmm?
-Paul powiedział, że coś rąbli z pokojami i chłopaki biorą trzyosobowy, a my dwu jasne?
-Yhym. - znów zamknąłem oczy. Hej chwila co on powiedział? - Czekaj, że co? Mamy razem spać w pokoju?
-Jak nie chcesz to wezmę Niall'a...
-Nie, nie o to chodzi, ale że na jednym łóżku?
-Tak Harry jest łóżko małżeńskie.
-O no to spoko.
Zaśmiał się cicho.
Czy on powiedział, że będziemy spać razem w jednym łóżku? Razem? Boże nie wierzę! W końcu!
Pojechaliśmy do domu się spakować. Włożyłem kilka ubrań do torby i ruszyliśmy na lotnisko. Samolot już na nas czekał byłem strasznie zmęczony weszliśmy do środka usiadłem obok Niall'a i użyczyłem sobie go jako poduszki i zasnąłem na jego ramieniu.
-Harry! Harry! - obudził mnie jakiś głos otworzyłem, przetarłem oczy i zobaczyłem Louis'a stojącego nade mną. - Wstawaj Harry dolecieliśmy.
-O już? A tak dobrze mi się spało.
Cały czas byłem zaspany i chciało mi się strasznie spać. Dojechaliśmy do hotelu. pewnie wyglądam teraz jak naćpany i nawet trochę się tak czuję.
-Tutaj macie klucze i żadnych wygłupów jasne? - zapytał Paul.
-Dobra nie gadaj tyle tylko dawaj te klucze. - podał mi klucz do naszego pokoju.
Ruszyłem w stronę naszego pokoju. Chciałem trafić kluczem do zamka, ale nie potrafiłem cały obraz mi się rozmazywał.
-Daj to. - Louis chwycił ode mnie klucz i otworzył drzwi. - Harry ile ty spałeś tej nocy?
-Nie wiem z 3 godziny. - wymamrotałem.
-3 godziny Harry oszalałeś? Chodź. - chwycił mnie za łokieć i zaprowadził do środka.
-Louis.
-Tak?
-Dzięki.
Podprowadził mnie do łóżka i położył na nim. Zdjął ze mnie spodnie buty i koszulkę i przykrył kocem. Patrzyłem na niego. Zaraz położył się obok. Przysnąłem się do niego i objąłem za brzuch.
-Harry masz zimne ręce!
-Przepraszam.
Wtuliłem się w niego i zasnąłem.
Obudziłem się wypoczęty jak nigdy Louis'a już nie było. Rozejrzałem się po pokoju, ale jego nigdzie nie ma. Nagle drzwi od łazienki się otworzyła, a przez nie wszedł Louis cały mokry z ręcznikiem na biodrach.
-No cześć śpiochu. - przywitał się uśmiechając.
-Hej Lou.
-Wyspałeś się?
-Tak i to bardzo. A ty? - zapytałem podnosząc się na łokciach.
-Poza tym, że twoje ręce były okropnie zimne to okej.
Wstałem i otrząsnąłem się. Louis grzebał w szafce szukając jakiegoś ubrania nie mogłem się powstrzymać i podszedłem do niego i klepnąłem go w pośladki natychmiast się odwrócił przełożył rękę obok mojego boku i chwycił mnie za pośladki.
-O Lou wyćwiczyłeś refleks.
-Przy tobie inaczej się nie da Harreh. - puścił mi oczko.
-Wiem Lou.
-Może zrobimy niespodziankę naszym fanom i wyjdziemy do nich?
-Świetny pomysł.
-No to się ubieraj i idziemy.
-Okej.
Pobiegłem do toalety wziąłem prysznic wysuszyłem włosy, ale oczywiście znów zapomniałem ubrania normalne, a Lou nie będzie miał nic przeciwko jak tak wyjdę. Wyszedłem do naszego pokoju.
-Harry miałeś się ubrać, a nie rozebrać.
-To możne mi pomożesz? - zapytałem poruszając wymownie brwiami.
-Tobie tylko jedno w głowie i nie ważne z kim. Dobra Harry streszczaj się.
-No okej.
Chwyciłem ubrania i zacząłem je na siebie wkładać. Louis cały czas się na mnie patrzył.
-Louis gapisz się na mnie.
-Co? Nieprawda.
-Prawda. Patrzysz się na mnie jak jestem nagi.
-Nie prawda! - podniósł głos.
-Zawsze podnosisz głos jak się denerwujesz.
-Nie patrzę się na ciebie kurde!
-Patrzysz i nie zaprzeczaj bo widzę ślepy nie jestem.
-Skończyłeś?
-A wyglądam, jeszcze dobrze spodni nie założyłem.
Dokończyłem ubieranie spodni i sięgnąłem po koszulkę.
-Louis przestań się na mnie gapić.
-Nie gapie się na ciebie!
-Gapisz!
-A to moja wina, że masz takie mięśnie? Weź zbrzydnij, zgrubnij to się nie będę patrzył.
-Ha czyli, że się patrzysz.
-Ty też się na mnie gapisz i co nie wypominam ci tego!
-Ale to jestem ja, ja się na wszystkich gapię.
-Tylko, że na mnie się 2 godziny potrafisz gapić.
-Co się na kumpla pogapić nie mogę?
-Mógłbym ci zadać to samo pytanie. Ruszaj tyłek idziemy.
Wyszliśmy z pokoju, a następnie na zewnątrz fanki od razu zaczęły piszczeć, ale uciszyliśmy je.
-Hej wszystkim ja i Louis postanowiliśmy trochę z wami porozmawiać każdy będzie mógł zadać pytanie nie pominiemy nikogo obiecuję tylko proszę nie piszcie.
-Tak Harry ma racje nie piszcie bo my cierpimy.
Odeszliśmy kawałem od drzwi i usiedliśmy na ławce wokół nas było pełno fanek, ale nie piszczały usiadły w kółku wokół nas i zaczęły zadawać pytania. Siedzieliśmy tak dobre 3 godziny odpowiadając.
-Fajna koszulka. - Louis wskazał dziewczynę w tłumie ona wyprostowała się i zobaczyłem koszulkę którą kiedyś miałem. "Harry <3 Louis" - Czyżby fanka Larry'ego?
-Tak. I chcę się zapytać czy Larry jest prawdziwy?
Popatrzyliśmy z Louis'em w tym samym momencie na siebie.
-Wiesz mówimy wam w sekrecie bo modest nam nie pozwala, ale tak jesteśmy razem.
-Harry czubku nie słuchajcie go nie jesteśmy razem pewnie zaraz to obiegnie internet, ale to nie prawda.
-Louis czemu ukrywasz naszą miłość? Kto się dzisiaj na mnie gapił jak się ubierałem co?
-Harry zamknij się baranie! - zaczął się śmiać i rzucił się na mnie.
-Złaź ze mnie fanki patrzą muszę być piękny bo zdjęcia będą.
-Jaki materialista.
-Coś ty powiedział ja materialista? O nie nie daruje ci tego!
Tym razem ja rzuciłem się na niego.
-Harry czubie złaź ze mnie! A pomocy on chce mnie zgwałcić!
-O nie przegiąłeś!
Położyłem się na nim całym ciałem przez co spadliśmy z ławki.
-Ała Harry!
-Mnie też boli!
-Serio? Wylądowałeś na mnie! Robisz mi dzisiaj masaż.
-Okej.
-A teraz zejdź ze mnie bo coś mi się w plecy wbija!
Pomogłem mu wstać o to będzie hit internetu jestem tego pewny.
-Okej my już musimy iść Louis trzeba to zanotować pierwsze fanki które nie krzyczały na pewno was nie zapomnimy.
-Zgadzam się.
-To do zobaczenia jutro na koncercie Pa wszystkim!
Weszliśmy do hotelu a następnie poszliśmy do pokoju.
-No to za chwile macie być. - odezwał się Niall.
-No okej zaraz przyjdziemy. - odpowiedziałem.
Weszliśmy z Louis'em do naszego pokoju. Przebrałem się w luźne dresy, a Lou zrobił to samo. Skierowaliśmy się do pokoju Niall'a, Liam'a i Zayn'a. Weszliśmy i usiedliśmy przed telewizorem.
-Możemy oglądnąć Faceci w czerni. - zaproponował Zayn.
-No okej.
Rozsiedliśmy się z Louis'em wygodnie i zaczęliśmy oglądać film. Oczywiscie nie obyło się bez alkoholu.
Po skończonym filmie zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim jak zwykle.
-Nie chce was martwić, ale jest 3 w nocy przydałoby się iść spać. - zawsze Liam musi strącić się z czymś mądrym.
-Ehhh no dobra idziemy. - wystałem i podszedłem do drzwi. - Louis idziesz? Bo później cię nie wpuszczę.
-Idę, idę czekaj! - zawołał za mną. - Cześć chłopaki, ale nie chcę spać pod drzwiami nara!
Krzyknął i podbiegł do mnie.
-Możemy iść.
Poszliśmy do siebie. Alkohol kompletnie namącił mi w głowie. Zamknąłem ze nami drzwi. Louis szedł przede mną. Chwyciłem go za tyłek on szybko się odwrócił tak, że stał kilka centymetrów ode mnie. Chwyciłem go w pasie dwoma rękami i przyciągnąłem do siebie. Popchnąłem go na ścianę. Przybliżyłem swoją twarz do jego i złączyłem nasze wargi w pocałunku. Rozchyliłem delikatnie usta i musnąłem językiem jego dolną wargę. Nie dał mi dostępu wiec trzeba inaczej działać. Naparłem swoim ciałem na niego przygniatając go bardziej, a swoją nogę wkładając pomiędzy jego nogi. Przycisnąłem go bardziej dopiero teraz rozchylił lekko usta co wykorzystałem i nasze języki zaczęły bitwę. Uniosłem go nad ziemię, a on oplótł nogami moje biodra nie przerywając pocałunku. Wolnym krokiem podszedłem do łóżka i położyliśmy się na nim. Moje ręka automatycznie wpełzła pod jego koszulkę podwijając ją do góry chwyciłem ją dwoma rękami i odrywając się tylko na chwilę ściągnąłem jago koszulkę. Nie chciał pozostać mi dłuży i także siłował się z moją koszulką tylko wychodziło mu to znacznie gorzej więc szybko sam zdjąłem ją z siebie. Znów złączyłem nasze usta, ale nie na długo. Oderwałem się od niego i popatrzyłem na niego.
-Louis kocham cię i zawsze kochałem.
-Ja ciebie też Harry.
-Naprawdę?
-Tak jesteś dla mnie ważna osobą.
-Ty dla mnie też Lou.
-Harry.
-Co?
-Nie mogę oddychać. - wyszeptał.
-Przepraszam.
Zszedłem z niego i położyłem się obok nie byłem pewny co teraz zrobić, ale poczułem, że łapie mnie za rękę więc od razu mogłem się czuć swobodnie. Przytuliłem się do niego z całej siły i zasnąłem.
**********************************************
Jestem na siebie zła za ten imagin bo jest bardzo krótki a chciałam dłóższy i to jest najdłuższy imagin jaki w życiu pisałam ej 2 miesiące go pisałam! Kurcze rekord :D No ale jest :D
piątek, 10 maja 2013
"Wole określenie homoseksualista."
-Tata! - krzyknął mój synek gdy wszedłem do domu. Podbiegł do mnie i przytulił się do moich nóg. Chwyciłem go pod pachy i podniosłem żaby go przytulić.
-Hej smyku byłeś grzeczny? Nie denerwowałeś Anne?
-Nie, byłem bardzo grzeczny jak zawsze. - uśmiechnął się do mnie.
-No dobrze. Dziękuję ci Anne możesz już iść. - zwróciłem się do młodej dziewczyny.
-Do widzenia proszę pana.
-Mów mi Liam, bo się czuje stary.
-Okej to cześć.
-Do zobaczenia.
Wyszła z mojego domu.
-To co idziemy na spacerek? - zapytałem. Pokiwał energicznie glowa. Było lato wiec nie było problemem, że muszę go ubierać. Wyszliśmy do parku, niedaleko. Usiadłem na ławce i patrzyłem na mojego synka bawiącego się.
Mam 20 lat i już mam dziecko, dziwne prawda? Mały ma na imię Max jak byłem młody moja dziewczyna zaszła w ciążę nie wiedziałem co robić miałem wtedy niecałe 17 lat. Jego matka Amy odeszła od nas ona nie była odpowiedzialna od razu mi powiedziała, że nie będzie się zajmować dzieckiem bo jest młoda zerwałem z nią wszelkie kontakty i z jej rodzicami, czego nie żałuje bo ona nie umiała kochać nawet swoich rodziców traktowała jak śmiecie ona się nie przejmuje dzieckiem, a mnie to cieszy mały nie pyta o mamę jest szczęśliwy. Co prawda nie układa nam się jak w bajce, ale jest dobrze rodzice mi niekiedy pomagają, ale że do mojego miasta rodzinnego jest 4 godzinny jazdy nie często widują wnuka. Pracuje w małej firmie jako asystent podaje wszystko i takie duperele zarabiam wystarczająco żeby opłacić mieszkanie i zarobić na dziecko mama też przysyła mi co 3 miesiące jakąś kwotę wiec sobie radzimy. No i mam najlepszego przyjaciela który kocha dzieci. Niall mieszka obok mnie i zawsze ma czas dla Maxa traktuje go jak brata albo nawet jak własne dziecko cieszy mnie to bo zawsze mam do kogo się zwrócić. Niekiedy wymknie mu się jakieś przekleństwo przy małym za co obrywa w łeb lub gdy opowiada jak było z jakimś chłopakiem. Niall jest gejem nie przeszkadza mi to bo i tak go kocham jak braka chociaż jak jeszcze dobrze się nie znaliśmy podrywał mnie, ale wyjaśniłem mu wszystko i zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Zachowuje się jak typowy gej chociaż jesteśmy jak bracia niekiedy wymsknie mu się coś na mój temat lub jego ręce odmówią posłuszeństwa. Kiedyś jak chwycił mnie przy małym za tyłek on później wszystkich tak łapał za tyłek za co Niall dostał po głowie.
Usłyszałem płacz mojego dziecka wstałem i rozglądałem się gdzie on jest. Odnalazłem go wzrokiem przy nim klęknął jakiś chłopak z lokami na głowie. Chwycił mojego synka i wziął go na ręce Max natychmiast przytulił się do chłopaka w lokach. Mały pokazał w moja stronę, a chłopak zaraz ruszył z miejsca też ruszyłem żeby zobaczyć czy nic mu nie jest.
-Boże przepraszam bardzo, ale nie widziałem go, a on biegł i przez przypadek zaczepił o moja nogę przepraszam cię bardzo. - chłopak zaczął się tłumaczyć nerwowo.
-Nie denerwuj się no chyba, że coś mu się stało.
-Nie wszystko okej tylko ma trochę zadrapane kolano.
-No to w takim razie nic się nie stało. - uśmiechnąłem się do niego. - Chodź do mnie Max.
Max puścił się szyi nieznajomego, a ja zabrałem go na ręce.
-Boli cię coś? - zapytałem.
-Nie już nie postaw mnie chce się bawić!
-Tylko uważaj dobrze?
-Dobrze tata.
Pobiegł w stronę jakiegoś psa.
-Tak bardzo się do ciebie przywiązał, że mówi do ciebie tata? - zapytał nieznajomy.
-Jestem jego tata.
-O Boże przepraszam nie wiedziałem, ale jesteś bardzo młody i to dlatego.
-Nie ma sprawy.
-Malec jest prze kochany pozazdrościć tylko. Ty wychodzisz na spacer, a zona w domu gotuje obiad. - zaśmiał się cicho.
-Max nie ma mamy.
-O Boże przepraszam nie chciałem no jak zawsze muszę coś palnąć wybacz mi.
-Nic się nie stało to był jej i mój wybór nie chciała dziecka, a ja gdy go zobaczyłem nie mogłem go zostawić mieszkamy razem ona się nie interesuje i dobrze bo chyba nie chciałby mieć takiej matki.
-Przykro mi.
-A mi nie dobrze, że jej nie ma, dobra może już o tym nie gadajmy.
-Jasne, a w ogóle gdzie moje maniery jestem Harry. - wyciągnął rękę w moja stronę.
-Liam. - uśmiechnąłem się do niego.
-Milo mi cię poznać.
Odwzajemnił uśmiech dostrzegłem, że ma urocze dołeczki gdy się uśmiecha. Był lekki wiaterek przez co jego loki wciąż latały w różne strony. Ma zielone oczy tak jak Max po swojej mamie, niestety.
Usłyszałem krzyki Max'a.
-Piesku nie uciekaj stój! - zaczął krzyczeć na cały głos.
Spojrzałem w jego stronę biegł za jakimś psem.
-Max wracaj! - zawołałem go, ale nie reagował. - Przepraszam cię Harry, ale muszę dogonić tego malucha fajnie się z tobą gadało może się jeszcze spotkamy cześć!
-Do zobaczenia Liam.
Na jego twarzy był wymuszony uśmiech, ale nie zastanawiałem się nad tym tylko pobiegłem w stronę Max'a. Dogoniłem go i zatrzymałem biorąc na ręce.
-Max ile razy ci mówiłem żebyś nie uciekał?
-Ale ja chciałem złapać pieska.
-Ale nie można biec za psem rozumiesz?
-Tak tata. - odpowiedział smutno.
-Hej uśmiechnij się może pójdziemy coś zjeść co?
-Tak ja chcę... - zastanawiał się.
-Może...
-Hot dog! Ja chce hot doga! - krzyknął.
-Myślałem raczej a czymś co jest zdrowe.
-Hot dog jest zdrowy tata proszę! - przytulił się do mnie.
-No dobrze niech ci będzie.
Postawiłem go na chodniku i skierowaliśmy się do budki z hot dogami.
-Poproszę jednego z keczupem i jednego...
-Dużego takiego wielkiego największego! - wykrzyczał Max.
-Z musztardą i keczupem. - dokończyłem.
Podał mi dwa hot dogi za które zapłaciłem i podałem jeden mojemu synowi. Zaczął z trudem gryźć nasz obiad.
-Tylko się nie pobrudź dobrze?
-Tak tata. - odpowiedział z pełną buzią.
Szliśmy w ciszy jedząc swój posiłek.
-Oj tata bluzka. - pokazał na koszulkę która była poplamiona keczupem i musztardą.
-Max prosiłem cię o coś.
-Przepraszam tata, ale samo.
-No trudno w domu się przebierzemy.
-Tata nie jest zły?
-Oczywiście, że nie smyku mały. - dotknąłem delikatnie jego nosa, a on zaczął się śmiać.
-A Niell (nie pomyliłam się tak mały mówi na Niall'a) dzisiaj przyjdzie do nas?
-Pewnie tak, a jak nie to my przyjdziemy do niego.
-Tak! - podskoczył z radości.
Dotarliśmy do domu on był w połowie swojego hot doga gdy ja zjadłem dawno temu.
-Chodź się przebrać.
-Ale ja jem.
-No to jedz szybko i idziemy. - posadziłem go przy stole kuchennym.
Zadzwonił dzwonek.
-Poczekaj zaraz przyjdę.
Podszedłem do drzwi i je otworzyłem przed nimi stał Niall.
-Hej co cie przywiało?
-No jak to co moja mała kruszynka gdzie mój pulchniutki dzieciaczek?
-Nie jest pulchny ma po prosty policzki uwidocznione.
-Oj tam gdzie moje skarby? - zapytał rozglądając się po mieszkaniu.
-Je swój obiad.
Usłyszałem tupot małych nóg i zaraz pojawił się Max ze swoim obiadem w ręku.
-Niell! - krzyknął.
-Chodź bobasie do mnie! - kucnął i rozłożył ręce. Max biegł w jego stronę.
-Stój jest brudny! - krzyknąłem.
Niall chwycił go pod pachami nie przytulając do niebie.
-Dobrze wiedzieć więc nie będzie przytulasa. - Max zesmutniał. - Ale będzie soczysty całus! - krzyknął Horan i zaczął całować mojego synka po całej twarzy mały śmiał się cały czas.
-Niell przestań! - krzyknął.
-A co ty masz w ręce?
-Obiad chcesz? - podsunął mu pod nos.
-Dawaj bo głodny jestem. - ugryzł dzisiejszy obiad Max'a i postawił go na ziemi.
-Chodź. - pociągnął Niall'a w stronę salonu.
Poszedłem za nimi gdy zjadł przegrał się i zaczął bawić się z Niall'em.
-Liam mam do ciebie prośbę. - zaczął Niall.
-No jaka?
-Poszedłbyś ze mną do One?
-Niall wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale Max.
-No, ale masz opiekunkę jedna noc tylko błagam Liam już chyba pół roku nigdzie nie byłeś.
-Niall praca, dziecko jestem zmęczony.
-Wiem Liam, ale błagam nie chce iść sam.
-Tak pójdę z tobą wrócę sam zawsze tak jest znów sobie kogoś znajdziesz i cie nie będzie. A poza tym to jest klub dla ludzi homoseksualnych, a ja taka osoba nie jestem.
-Serio? A szkoda. Nie byłeś na randce tyle czasu skąd możesz to wiedzieć?
-Bo nie cieszy mnie jak mnie łapiesz za pośladki.
-Oj tam. No ale to może na mnie tak nie reagujesz, a może na kogoś innego tak.
-Niall nie wiem i nie obchodzi mnie to, mam Max'a i on jest moja miłością teraz.
-Liam przecież nie możesz być ciągle sam.
-Niall daj spokój zmęczony jestem.
-Liam proszę ja... Ja... Ja chce sobie znaleźć kogoś na dluższą metę.
-O Niall chce się zakochać jakaś nowość do tej pory obchodziło cię tylko wielkość... A dobra nie ważne.
-Wiem, że źle robiłem, ale ja naprawdę chce się zakochać.
-Obiecujesz, że tym razem tak nie będzie?
-Obiecuje.
-No dobra.
-Liam dziękuję ci! - krzyknął i rzucił się na mnie.
-Dzisiaj?
-Tak.
-Dobra to zadzwonię do opiekunki.
-Okej.
Wykręciłem numer i załatwiłem wszystko przyjdzie, ale obiecałem jej, że wrócę w nocy nie rano.
-Masz szczęście, że się zgodziła.
-Ubieraj się i idziemy.
-Okej.
Przebrałem się i wyszedłem.
-Kochanie tatuś wychodzi bądź grzeczny i nie rozrabiaj dobrze?
-Dobrze tata papa.
-No pa synku.
Wyszliśmy z mieszkania.
-Liam, a tobie nie podobają się chłopcy?
-Niall ja nie wiem .
-No to możemy teraz sprawdzić wiesz ze zawsze ci pomogę. - zaczął się do mnie zbliżać z łobuzerskim uśmiechem.
-Niall kocham cię, ale nie dziękuję.
-Na pewno? Byłbyś pewny.
-Niall na pewno.
-No dobra, ale dzięki ze ze mną idziesz.
-No okej ruszaj tyłek.
Ruszyliśmy w stronę klubu. Nie wierzę, że się na to zgodziłem. Mam nadzieje, że tym razem mnie nie wykiwa. Dotarliśmy do klubu i zajęliśmy stolik i zamówiliśmy sobie drinki.
Niall rozglądał się po klubie i szukał kogoś odpowiedniego. Chociaż dopiero 21 na parkiecie było pełno ludzi albo byli porozstawiani po kantach i się całowali. Dochodziła 12 w nocy a ja i Niall'em ciągle kupowaliśmy nowe drinki. Podszedł do nas jakiś chłopak.
-Hej mogę się przysiąść? - zapytał posyłając Niall'owi oczko.
-Jasne . - odpowiedział Horan uśmiechając się najładniej jak umiał.
-Jestem Louis, a ty przystojniaku? - spytał.
-Niall.
-To ja was zostawię. - powiedziałem i podniosłem się z krzesła i poszedłem sobie zamówić kolejnego drinka.
Podszedłem do baru i zacząłem wołać kelnera olał mnie no co za cham.
-Pierdol się! - wymruczałem pod nosem.
Poczułem że ktoś łapie mnie za pośladki. Odwróciłem się przodem pewnie znów jakiś napaleniec trzeba mu dać do zrozumienia czyli przywalić i powiedzieć, że ma mnie nie macać. Odwróciłem się i napotkałem zielone oczy które już gdzieś widziałem. Odchyliłem się do tyłu żeby dokładniej zobaczyć kto to. Zaraz pojawiły się burza loków i słodki uśmiech ukazujący dołeczki. Od razu go poznałem.
-Oj chyba nie trafiłem. - zaśmiał się. - Co ty tutaj robisz? - spytał.
-Teraz? Wkurzam się bo barman mnie olewa. - pokazałam mu banknot.
-Daj. - chwycił mój banknot i wyrwał mi z ręki. Przewiesił się na drugą stronę położył tam banknot i chwycił butelkę wódki i dwie szklanki. - Chodź napijemy się.
Pociągnął mnie do wolnego stolika. Usiedliśmy obok siebie, a do szklanek nalał alkoholu.
-Ej w ogóle co ty tutaj robisz przecież chyba nie jesteś gejem?
-Wole określenie homoseksualista.
-Więc jesteś? - zapytał otwierając szeroko oczy.
-W sumie to nie wiem.
-Jak możesz nie wiedzieć?
-Normalnie nie wiem.
-No ale przyszedłeś tutaj więc coś to znaczy.
-Przyszedłem tu z przyjacielem który jest tam. - wskazałem na stolik. Popatrzyłem w tamtą stronę Niall i Louis już się całowali, ludzie tak szybko obiecał mi coś, znów go przeleci i tyle z tego będzie, a mówił, że chce sobie kogoś znaleźć.
-Haha no widzę, że dzisiaj nie wrócę z Louis'em. - odezwał się Harry.
-Znacie się?
-Tak to mój przyjaciel i współlokator.
-No, a ten napalony blondyn który obiecał, że tym razem będzie inaczej to mój najlepszy przyjaciel.
-A ty przeszedłeś tu z własnej woli czy Louis cię wziął?
-Liam po prostu zapytaj czy jestem gejem, a nie. I tak jestem gejem i to ja wyciągnąłem Louis'a.
-Nie chciałem żeby to wyszło niemiło.
-Liam daj spokój przecież mnie to nie rusza możesz spokojnie mówić o wszystkim.
-Okej będę pamiętał.
Zaczęliśmy pić i rozmawiać o wszystkim jakbyśmy się znali wieczność.
-Co u Max'a? - zapytał.
-Dobrze ale powinienem zadzwonić upewnić się czy wszystko okej. - wyciągnąłem telefon.
-Daj dziecku spać jest z opiekunką nic mu nie jest. - wyrwał mi telefon z ręki i wsunął sobie do kieszeni.
-Harry oddawaj telefon ja muszę zadzwonić, która godzina?
-Nie oddam. 1 w nocy, a co?
-Co? 1 w nocy?! Ja muszę wracać do domu!
-Liam spokojnie jesteś w klubie rozluźnij się Max'owi nic nie jest ma opiekunkę, a ty w końcu przestań się martwić nic złego się nie stanie wyluzuj się.
-Harry ja jestem ojcem nie mam wolnego czasu na upijanie się mam obowiązki. I jak mam się rozluźnić jak jakiś 20 kolesi patrzy się na mnie z pożądaniem i chcą mnie przelecieć?!
-Hahah widzą, że jesteś ze mną odpuszczają. - zaśmiał się.
-Tylko, że my nie jesteśmy razem!
-Liam uspokój się! - wrzasnął na mnie i uderzył mnie w policzek. - Już lepiej?
-Dobra jedna noc kiedy wrócę później przez ciebie.
-Biorę odpowiedzialność na siebie.
-Ja muszę skorzystać. - poszedłem w stronę toalety.
Zrobiłem co miałem zrobić i wyszedłem umyć ręce. Zobaczyłem Harry'ego dopiero teraz dostrzegłem jaki jest pijany cały czas się uśmiechał, a jego oczy świeciły się. Podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na ustach chwycił mnie za koszulkę i popchnął na ścianę przyciskając mnie do niej. Przybliżył twarz do mojej i złączył nasze wargi. Rozchylił delikatnie usta muskając językiem moją dolną wargę, ale nie dam mu takiej satysfakcji Próbował na siłę dostać do mojej buzi, ale nie pozwoliłem mu. Poczułem jego ręce w pasie które zjeżdżają coraz niżej, aż do pośladków i chwytają je mocno. Wydałem z siebie raczej piskliwy dźwięk przy czym otworzyłem usta, a on wkradł się swoim językiem do mojej buzi. Nasze języki zaczęły toczyć zacięta walkę byłem kompletnie pijany nie kontrolowałem tego co robię, ale podobało mi się to. Nasz pocałunek trwał długo aż odsunął się ode mnie delikatnie i spojrzał na mnie.
-I co teraz wiesz czy jesteś gejem? Przepraszam homoseksualistą.
-Harry to-to nie jest takie proste.
Znów złączył nasze usta od razy zaczęła się bitwa na języki. Po krótszej chwili niż wcześniej znów popatrzył na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
-A teraz już wiesz? - spytał ponownie.
-A ty zamierzasz mnie całować zanim nie powiem, że tak?
-Tak. - pokiwał szybko głową i znów przyległ do moich warg. Odepchnąłem go z niechęcią. - No to już wiesz?
-Harry nie wiem nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. - znów zaczął się zbliżać, ale zastopowałem go ręką. - Przestań.
-Liam, ale ty-ty mi się podobasz. - spuścił głowę w dół.
-Ha-harry ja nie wiem co powiedzieć.
-Powiedz, że ty też. Ale wiem, że tego nie powiesz no nic, ale musiałem ci to powiedzieć, a teraz chodź.
Szedłem przed Harry'm i gdy mijaliśmy drzwi klepnął mnie w pośladki. Odwróciłem się w jego stronę.
-Sory nie mogłem się powstrzymać.
Wyszliśmy z toalety.
-Chodź potańczymy.
Zaciągnął mnie na parkiet zaczęliśmy tańczyć. Ja nie umiem tańczyć, ale on to już masakra. Cały czas czułem na sobie wzrok jakiegoś kolesia który od dobrych 10 minut mi się przyglądał.
-Harry tamten koleś - wskazałem głowę w stronę kolesia który się na mnie patrzył. - Cały czas się na mnie gapi o co mu chodzi?
-Wiesz chyba wpadłeś mu w oko.
-Co? Fuj.
-Spokojnie zajmę się tym.
Podszedł do tego kolesia coś zaczął do niego mówić wskazując na mnie. Podszedł do mnie.
-Co mu powiedziałeś?
-Że jesteś mój, ale widzę, e nie zadziałało. - popatrzył w stronę tego kolesia. - Wybacz za to co zrobię.
Przybliżył się do mnie i chwycił mnie za pośladki przyciągając i całując. Szybko jednak odskoczył ode mnie. Popatrzył w tamtą stronę.
-Już sobie poszedł masz go z głowy. - uśmiechnął się uroczo.
-Dzięki.
Znów zaczęliśmy tańczyć w pewnym momencie film mi się urwał.
Od razu po przebudzeniu otworzyłem oczy ukazał mi się biały sufit. Jest eureka dotarłem do domu! Podniosłem się delikatnie na łokciach spodziewając się silnego bólu głowy który nie nastąpił. Zacząłem rozglądać się po pokoju nie był on mój i Niall'a też Boże gdzie ja jestem? Dopiero teraz zobaczyłem że jestem cały nagi. Popatrzyłem na łóżko na którym leżał... nagi Harry! O Boże co tutaj się działo?! Dobra chyba wolę nie wiedzieć. Wstałem bezszelestnie z łóżka i zaczęłam zakładać na siebie swoje ubrania. Popatrzyłem na niego otworzył oczy i zaraz popatrzył na mnie.
-Hej. -powiedział podnosząc się na łóżku.
-Cześć.
Zaczął ubierać na siebie bokserki i spodnie.
-Harry?
-Tak?
-Cy my... co my... czy my wczoraj...?
-Nie Liam. - zaśmiał się cicho. - chciałeś tego na początku ja też, ale gdy doszliśmy do takiego stanu w jakim się obudziłeś powiedziałeś, że nie możesz tego zrobić na razie, że nie dzisiaj. - zamilkłem. Jak dobrze, że tego nie zrobiliśmy. - I jeszcze coś.
-Co? - zapytałem.
-Powiedziałeś, że jesteś homoseksualistą.
-Bo to prawda.
Co? Co ja gadam czemu ja to powiedziałem? to nie jest prawda! Nie jestem homoseksualistą prawda?
Harry wstał i podszedł do mnie w jego oczach tańczyły iskry. Splótł nasze ręce ze sobą.
-Harry podobasz mi się.
Co? Nie no kurwa czemu ja to mówię to nie jest prawda!
Przestań pieprzyć Liam dobrze wiesz, że to prawda! Jesteś homoseksualistą i podoba ci się Harry wpuść kogoś do swojego życia! Ile zwlekałeś zanim zaufałeś Niall'owi? Minął miesiąc zanim zostaliście przyjaciółmi! To, że matka Max'a nie umiała kochać i cię skrzywdziła to nie znaczy, że Harry też taki jest!
Zacząłem bić z własnymi myślami.
Nie! Może jestem homoseksualistą, ale nie czuję nic do Harry'ego!
Przed tobą stoi właśnie chłopak któremu się podobasz on cię kocha, a ty o tym wiesz. On cie nie skrzywdzi on potrafi kochać to nie jest jakaś oziębła kobieta która zostawiła swoje dziecko. Harry pokochał Max'a, a Max jego. Zapomnij o przeszłość nie ukrywaj swoich uczuć czemu skrywasz głęboko w sobie, że kochasz Harry'ego ten chłopak cię rozumie jak nikt inny, a to co prawie stało się dzisiaj w nocy? To nic nie znaczy? Może byleś pijany, ale co z tego?! Ty go kochasz zapomnij o przeszłość o tym jak ona cie zraniła kochaj go!
I znów ten pieprzony głos w mojej głowie ma racje! Nienawidzę tego! Ale to prawda czas zapomnieć o przeszłości i żyć tym co jest teraz i muszę się w końcu przyznać, że Harry, on mnie rozumie wysłucha pomorze i go kocham.
-Liam kocham cię. - wyszeptał.
-Ja ciebie też Harry. - powiedziałem wyraźnie. Podniósł głowę i popatrzył mi w oczy.
Przyciągnąłem go do siebie i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Wszytko w środku zaczęło podskakiwać z radości. Odsunął się ode mnie i popatrzył mi w oczy.
-Harry ja muszę iść, Max! - chciałem wyjść z jego pokoju ale zatrzymał mnie chwytając moją rękę.
-Poczekaj.
-Harry szybko błagam.
-Czy... zo-zostaniesz moim chłopakiem? - wstrzymał oddech oczekując mojej odpowiedzi.
-Tak Harry. - wypuścił gwałtownie powietrze z ust.
-O Jezu jak dobrze myślałem, że się nie zgodzisz.
-Żartujesz sobie? Dobra ja muszę iść.
-A mogę iść z tobą?
-Oczywiście tylko się ubieraj.
Od tego czasu ja i Harry jesteśmy razem. Max pokochał Harry'ego a Harry max'a co mnie cieszy bardzo Niall na początku strzelał focha, ale Louis (jego chłopak wow co nie?) mu powiedział, że tak musiało być. Za niedługo Harry ma się do mnie wprowadzić i będziemy mieszkać razem. Kocham go całym sercem.
****************************
Hahahah wiem pomieszałam Lirry i Nouis ;P Ale nie chciałam żeby znów był Larry albo Ziall chciałam żeby był Liam i ktoś jeszcze i Ewelina wybrała Harry'ego :D hihi od niedzieli go piszę :D Komentujcie błagam :)
-Hej smyku byłeś grzeczny? Nie denerwowałeś Anne?
-Nie, byłem bardzo grzeczny jak zawsze. - uśmiechnął się do mnie.
-No dobrze. Dziękuję ci Anne możesz już iść. - zwróciłem się do młodej dziewczyny.
-Do widzenia proszę pana.
-Mów mi Liam, bo się czuje stary.
-Okej to cześć.
-Do zobaczenia.
Wyszła z mojego domu.
-To co idziemy na spacerek? - zapytałem. Pokiwał energicznie glowa. Było lato wiec nie było problemem, że muszę go ubierać. Wyszliśmy do parku, niedaleko. Usiadłem na ławce i patrzyłem na mojego synka bawiącego się.
Mam 20 lat i już mam dziecko, dziwne prawda? Mały ma na imię Max jak byłem młody moja dziewczyna zaszła w ciążę nie wiedziałem co robić miałem wtedy niecałe 17 lat. Jego matka Amy odeszła od nas ona nie była odpowiedzialna od razu mi powiedziała, że nie będzie się zajmować dzieckiem bo jest młoda zerwałem z nią wszelkie kontakty i z jej rodzicami, czego nie żałuje bo ona nie umiała kochać nawet swoich rodziców traktowała jak śmiecie ona się nie przejmuje dzieckiem, a mnie to cieszy mały nie pyta o mamę jest szczęśliwy. Co prawda nie układa nam się jak w bajce, ale jest dobrze rodzice mi niekiedy pomagają, ale że do mojego miasta rodzinnego jest 4 godzinny jazdy nie często widują wnuka. Pracuje w małej firmie jako asystent podaje wszystko i takie duperele zarabiam wystarczająco żeby opłacić mieszkanie i zarobić na dziecko mama też przysyła mi co 3 miesiące jakąś kwotę wiec sobie radzimy. No i mam najlepszego przyjaciela który kocha dzieci. Niall mieszka obok mnie i zawsze ma czas dla Maxa traktuje go jak brata albo nawet jak własne dziecko cieszy mnie to bo zawsze mam do kogo się zwrócić. Niekiedy wymknie mu się jakieś przekleństwo przy małym za co obrywa w łeb lub gdy opowiada jak było z jakimś chłopakiem. Niall jest gejem nie przeszkadza mi to bo i tak go kocham jak braka chociaż jak jeszcze dobrze się nie znaliśmy podrywał mnie, ale wyjaśniłem mu wszystko i zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Zachowuje się jak typowy gej chociaż jesteśmy jak bracia niekiedy wymsknie mu się coś na mój temat lub jego ręce odmówią posłuszeństwa. Kiedyś jak chwycił mnie przy małym za tyłek on później wszystkich tak łapał za tyłek za co Niall dostał po głowie.
Usłyszałem płacz mojego dziecka wstałem i rozglądałem się gdzie on jest. Odnalazłem go wzrokiem przy nim klęknął jakiś chłopak z lokami na głowie. Chwycił mojego synka i wziął go na ręce Max natychmiast przytulił się do chłopaka w lokach. Mały pokazał w moja stronę, a chłopak zaraz ruszył z miejsca też ruszyłem żeby zobaczyć czy nic mu nie jest.
-Boże przepraszam bardzo, ale nie widziałem go, a on biegł i przez przypadek zaczepił o moja nogę przepraszam cię bardzo. - chłopak zaczął się tłumaczyć nerwowo.
-Nie denerwuj się no chyba, że coś mu się stało.
-Nie wszystko okej tylko ma trochę zadrapane kolano.
-No to w takim razie nic się nie stało. - uśmiechnąłem się do niego. - Chodź do mnie Max.
Max puścił się szyi nieznajomego, a ja zabrałem go na ręce.
-Boli cię coś? - zapytałem.
-Nie już nie postaw mnie chce się bawić!
-Tylko uważaj dobrze?
-Dobrze tata.
Pobiegł w stronę jakiegoś psa.
-Tak bardzo się do ciebie przywiązał, że mówi do ciebie tata? - zapytał nieznajomy.
-Jestem jego tata.
-O Boże przepraszam nie wiedziałem, ale jesteś bardzo młody i to dlatego.
-Nie ma sprawy.
-Malec jest prze kochany pozazdrościć tylko. Ty wychodzisz na spacer, a zona w domu gotuje obiad. - zaśmiał się cicho.
-Max nie ma mamy.
-O Boże przepraszam nie chciałem no jak zawsze muszę coś palnąć wybacz mi.
-Nic się nie stało to był jej i mój wybór nie chciała dziecka, a ja gdy go zobaczyłem nie mogłem go zostawić mieszkamy razem ona się nie interesuje i dobrze bo chyba nie chciałby mieć takiej matki.
-Przykro mi.
-A mi nie dobrze, że jej nie ma, dobra może już o tym nie gadajmy.
-Jasne, a w ogóle gdzie moje maniery jestem Harry. - wyciągnął rękę w moja stronę.
-Liam. - uśmiechnąłem się do niego.
-Milo mi cię poznać.
Odwzajemnił uśmiech dostrzegłem, że ma urocze dołeczki gdy się uśmiecha. Był lekki wiaterek przez co jego loki wciąż latały w różne strony. Ma zielone oczy tak jak Max po swojej mamie, niestety.
Usłyszałem krzyki Max'a.
-Piesku nie uciekaj stój! - zaczął krzyczeć na cały głos.
Spojrzałem w jego stronę biegł za jakimś psem.
-Max wracaj! - zawołałem go, ale nie reagował. - Przepraszam cię Harry, ale muszę dogonić tego malucha fajnie się z tobą gadało może się jeszcze spotkamy cześć!
-Do zobaczenia Liam.
Na jego twarzy był wymuszony uśmiech, ale nie zastanawiałem się nad tym tylko pobiegłem w stronę Max'a. Dogoniłem go i zatrzymałem biorąc na ręce.
-Max ile razy ci mówiłem żebyś nie uciekał?
-Ale ja chciałem złapać pieska.
-Ale nie można biec za psem rozumiesz?
-Tak tata. - odpowiedział smutno.
-Hej uśmiechnij się może pójdziemy coś zjeść co?
-Tak ja chcę... - zastanawiał się.
-Może...
-Hot dog! Ja chce hot doga! - krzyknął.
-Myślałem raczej a czymś co jest zdrowe.
-Hot dog jest zdrowy tata proszę! - przytulił się do mnie.
-No dobrze niech ci będzie.
Postawiłem go na chodniku i skierowaliśmy się do budki z hot dogami.
-Poproszę jednego z keczupem i jednego...
-Dużego takiego wielkiego największego! - wykrzyczał Max.
-Z musztardą i keczupem. - dokończyłem.
Podał mi dwa hot dogi za które zapłaciłem i podałem jeden mojemu synowi. Zaczął z trudem gryźć nasz obiad.
-Tylko się nie pobrudź dobrze?
-Tak tata. - odpowiedział z pełną buzią.
Szliśmy w ciszy jedząc swój posiłek.
-Oj tata bluzka. - pokazał na koszulkę która była poplamiona keczupem i musztardą.
-Max prosiłem cię o coś.
-Przepraszam tata, ale samo.
-No trudno w domu się przebierzemy.
-Tata nie jest zły?
-Oczywiście, że nie smyku mały. - dotknąłem delikatnie jego nosa, a on zaczął się śmiać.
-A Niell (nie pomyliłam się tak mały mówi na Niall'a) dzisiaj przyjdzie do nas?
-Pewnie tak, a jak nie to my przyjdziemy do niego.
-Tak! - podskoczył z radości.
Dotarliśmy do domu on był w połowie swojego hot doga gdy ja zjadłem dawno temu.
-Chodź się przebrać.
-Ale ja jem.
-No to jedz szybko i idziemy. - posadziłem go przy stole kuchennym.
Zadzwonił dzwonek.
-Poczekaj zaraz przyjdę.
Podszedłem do drzwi i je otworzyłem przed nimi stał Niall.
-Hej co cie przywiało?
-No jak to co moja mała kruszynka gdzie mój pulchniutki dzieciaczek?
-Nie jest pulchny ma po prosty policzki uwidocznione.
-Oj tam gdzie moje skarby? - zapytał rozglądając się po mieszkaniu.
-Je swój obiad.
Usłyszałem tupot małych nóg i zaraz pojawił się Max ze swoim obiadem w ręku.
-Niell! - krzyknął.
-Chodź bobasie do mnie! - kucnął i rozłożył ręce. Max biegł w jego stronę.
-Stój jest brudny! - krzyknąłem.
Niall chwycił go pod pachami nie przytulając do niebie.
-Dobrze wiedzieć więc nie będzie przytulasa. - Max zesmutniał. - Ale będzie soczysty całus! - krzyknął Horan i zaczął całować mojego synka po całej twarzy mały śmiał się cały czas.
-Niell przestań! - krzyknął.
-A co ty masz w ręce?
-Obiad chcesz? - podsunął mu pod nos.
-Dawaj bo głodny jestem. - ugryzł dzisiejszy obiad Max'a i postawił go na ziemi.
-Chodź. - pociągnął Niall'a w stronę salonu.
Poszedłem za nimi gdy zjadł przegrał się i zaczął bawić się z Niall'em.
-Liam mam do ciebie prośbę. - zaczął Niall.
-No jaka?
-Poszedłbyś ze mną do One?
-Niall wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale Max.
-No, ale masz opiekunkę jedna noc tylko błagam Liam już chyba pół roku nigdzie nie byłeś.
-Niall praca, dziecko jestem zmęczony.
-Wiem Liam, ale błagam nie chce iść sam.
-Tak pójdę z tobą wrócę sam zawsze tak jest znów sobie kogoś znajdziesz i cie nie będzie. A poza tym to jest klub dla ludzi homoseksualnych, a ja taka osoba nie jestem.
-Serio? A szkoda. Nie byłeś na randce tyle czasu skąd możesz to wiedzieć?
-Bo nie cieszy mnie jak mnie łapiesz za pośladki.
-Oj tam. No ale to może na mnie tak nie reagujesz, a może na kogoś innego tak.
-Niall nie wiem i nie obchodzi mnie to, mam Max'a i on jest moja miłością teraz.
-Liam przecież nie możesz być ciągle sam.
-Niall daj spokój zmęczony jestem.
-Liam proszę ja... Ja... Ja chce sobie znaleźć kogoś na dluższą metę.
-O Niall chce się zakochać jakaś nowość do tej pory obchodziło cię tylko wielkość... A dobra nie ważne.
-Wiem, że źle robiłem, ale ja naprawdę chce się zakochać.
-Obiecujesz, że tym razem tak nie będzie?
-Obiecuje.
-No dobra.
-Liam dziękuję ci! - krzyknął i rzucił się na mnie.
-Dzisiaj?
-Tak.
-Dobra to zadzwonię do opiekunki.
-Okej.
Wykręciłem numer i załatwiłem wszystko przyjdzie, ale obiecałem jej, że wrócę w nocy nie rano.
-Masz szczęście, że się zgodziła.
-Ubieraj się i idziemy.
-Okej.
Przebrałem się i wyszedłem.
-Kochanie tatuś wychodzi bądź grzeczny i nie rozrabiaj dobrze?
-Dobrze tata papa.
-No pa synku.
Wyszliśmy z mieszkania.
-Liam, a tobie nie podobają się chłopcy?
-Niall ja nie wiem .
-No to możemy teraz sprawdzić wiesz ze zawsze ci pomogę. - zaczął się do mnie zbliżać z łobuzerskim uśmiechem.
-Niall kocham cię, ale nie dziękuję.
-Na pewno? Byłbyś pewny.
-Niall na pewno.
-No dobra, ale dzięki ze ze mną idziesz.
-No okej ruszaj tyłek.
Ruszyliśmy w stronę klubu. Nie wierzę, że się na to zgodziłem. Mam nadzieje, że tym razem mnie nie wykiwa. Dotarliśmy do klubu i zajęliśmy stolik i zamówiliśmy sobie drinki.
Niall rozglądał się po klubie i szukał kogoś odpowiedniego. Chociaż dopiero 21 na parkiecie było pełno ludzi albo byli porozstawiani po kantach i się całowali. Dochodziła 12 w nocy a ja i Niall'em ciągle kupowaliśmy nowe drinki. Podszedł do nas jakiś chłopak.
-Hej mogę się przysiąść? - zapytał posyłając Niall'owi oczko.
-Jasne . - odpowiedział Horan uśmiechając się najładniej jak umiał.
-Jestem Louis, a ty przystojniaku? - spytał.
-Niall.
-To ja was zostawię. - powiedziałem i podniosłem się z krzesła i poszedłem sobie zamówić kolejnego drinka.
Podszedłem do baru i zacząłem wołać kelnera olał mnie no co za cham.
-Pierdol się! - wymruczałem pod nosem.
Poczułem że ktoś łapie mnie za pośladki. Odwróciłem się przodem pewnie znów jakiś napaleniec trzeba mu dać do zrozumienia czyli przywalić i powiedzieć, że ma mnie nie macać. Odwróciłem się i napotkałem zielone oczy które już gdzieś widziałem. Odchyliłem się do tyłu żeby dokładniej zobaczyć kto to. Zaraz pojawiły się burza loków i słodki uśmiech ukazujący dołeczki. Od razu go poznałem.
-Oj chyba nie trafiłem. - zaśmiał się. - Co ty tutaj robisz? - spytał.
-Teraz? Wkurzam się bo barman mnie olewa. - pokazałam mu banknot.
-Daj. - chwycił mój banknot i wyrwał mi z ręki. Przewiesił się na drugą stronę położył tam banknot i chwycił butelkę wódki i dwie szklanki. - Chodź napijemy się.
Pociągnął mnie do wolnego stolika. Usiedliśmy obok siebie, a do szklanek nalał alkoholu.
-Ej w ogóle co ty tutaj robisz przecież chyba nie jesteś gejem?
-Wole określenie homoseksualista.
-Więc jesteś? - zapytał otwierając szeroko oczy.
-W sumie to nie wiem.
-Jak możesz nie wiedzieć?
-Normalnie nie wiem.
-No ale przyszedłeś tutaj więc coś to znaczy.
-Przyszedłem tu z przyjacielem który jest tam. - wskazałem na stolik. Popatrzyłem w tamtą stronę Niall i Louis już się całowali, ludzie tak szybko obiecał mi coś, znów go przeleci i tyle z tego będzie, a mówił, że chce sobie kogoś znaleźć.
-Haha no widzę, że dzisiaj nie wrócę z Louis'em. - odezwał się Harry.
-Znacie się?
-Tak to mój przyjaciel i współlokator.
-No, a ten napalony blondyn który obiecał, że tym razem będzie inaczej to mój najlepszy przyjaciel.
-A ty przeszedłeś tu z własnej woli czy Louis cię wziął?
-Liam po prostu zapytaj czy jestem gejem, a nie. I tak jestem gejem i to ja wyciągnąłem Louis'a.
-Nie chciałem żeby to wyszło niemiło.
-Liam daj spokój przecież mnie to nie rusza możesz spokojnie mówić o wszystkim.
-Okej będę pamiętał.
Zaczęliśmy pić i rozmawiać o wszystkim jakbyśmy się znali wieczność.
-Co u Max'a? - zapytał.
-Dobrze ale powinienem zadzwonić upewnić się czy wszystko okej. - wyciągnąłem telefon.
-Daj dziecku spać jest z opiekunką nic mu nie jest. - wyrwał mi telefon z ręki i wsunął sobie do kieszeni.
-Harry oddawaj telefon ja muszę zadzwonić, która godzina?
-Nie oddam. 1 w nocy, a co?
-Co? 1 w nocy?! Ja muszę wracać do domu!
-Liam spokojnie jesteś w klubie rozluźnij się Max'owi nic nie jest ma opiekunkę, a ty w końcu przestań się martwić nic złego się nie stanie wyluzuj się.
-Harry ja jestem ojcem nie mam wolnego czasu na upijanie się mam obowiązki. I jak mam się rozluźnić jak jakiś 20 kolesi patrzy się na mnie z pożądaniem i chcą mnie przelecieć?!
-Hahah widzą, że jesteś ze mną odpuszczają. - zaśmiał się.
-Tylko, że my nie jesteśmy razem!
-Liam uspokój się! - wrzasnął na mnie i uderzył mnie w policzek. - Już lepiej?
-Dobra jedna noc kiedy wrócę później przez ciebie.
-Biorę odpowiedzialność na siebie.
-Ja muszę skorzystać. - poszedłem w stronę toalety.
Zrobiłem co miałem zrobić i wyszedłem umyć ręce. Zobaczyłem Harry'ego dopiero teraz dostrzegłem jaki jest pijany cały czas się uśmiechał, a jego oczy świeciły się. Podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na ustach chwycił mnie za koszulkę i popchnął na ścianę przyciskając mnie do niej. Przybliżył twarz do mojej i złączył nasze wargi. Rozchylił delikatnie usta muskając językiem moją dolną wargę, ale nie dam mu takiej satysfakcji Próbował na siłę dostać do mojej buzi, ale nie pozwoliłem mu. Poczułem jego ręce w pasie które zjeżdżają coraz niżej, aż do pośladków i chwytają je mocno. Wydałem z siebie raczej piskliwy dźwięk przy czym otworzyłem usta, a on wkradł się swoim językiem do mojej buzi. Nasze języki zaczęły toczyć zacięta walkę byłem kompletnie pijany nie kontrolowałem tego co robię, ale podobało mi się to. Nasz pocałunek trwał długo aż odsunął się ode mnie delikatnie i spojrzał na mnie.
-I co teraz wiesz czy jesteś gejem? Przepraszam homoseksualistą.
-Harry to-to nie jest takie proste.
Znów złączył nasze usta od razy zaczęła się bitwa na języki. Po krótszej chwili niż wcześniej znów popatrzył na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
-A teraz już wiesz? - spytał ponownie.
-A ty zamierzasz mnie całować zanim nie powiem, że tak?
-Tak. - pokiwał szybko głową i znów przyległ do moich warg. Odepchnąłem go z niechęcią. - No to już wiesz?
-Harry nie wiem nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. - znów zaczął się zbliżać, ale zastopowałem go ręką. - Przestań.
-Liam, ale ty-ty mi się podobasz. - spuścił głowę w dół.
-Ha-harry ja nie wiem co powiedzieć.
-Powiedz, że ty też. Ale wiem, że tego nie powiesz no nic, ale musiałem ci to powiedzieć, a teraz chodź.
Szedłem przed Harry'm i gdy mijaliśmy drzwi klepnął mnie w pośladki. Odwróciłem się w jego stronę.
-Sory nie mogłem się powstrzymać.
Wyszliśmy z toalety.
-Chodź potańczymy.
Zaciągnął mnie na parkiet zaczęliśmy tańczyć. Ja nie umiem tańczyć, ale on to już masakra. Cały czas czułem na sobie wzrok jakiegoś kolesia który od dobrych 10 minut mi się przyglądał.
-Harry tamten koleś - wskazałem głowę w stronę kolesia który się na mnie patrzył. - Cały czas się na mnie gapi o co mu chodzi?
-Wiesz chyba wpadłeś mu w oko.
-Co? Fuj.
-Spokojnie zajmę się tym.
Podszedł do tego kolesia coś zaczął do niego mówić wskazując na mnie. Podszedł do mnie.
-Co mu powiedziałeś?
-Że jesteś mój, ale widzę, e nie zadziałało. - popatrzył w stronę tego kolesia. - Wybacz za to co zrobię.
Przybliżył się do mnie i chwycił mnie za pośladki przyciągając i całując. Szybko jednak odskoczył ode mnie. Popatrzył w tamtą stronę.
-Już sobie poszedł masz go z głowy. - uśmiechnął się uroczo.
-Dzięki.
Znów zaczęliśmy tańczyć w pewnym momencie film mi się urwał.
Od razu po przebudzeniu otworzyłem oczy ukazał mi się biały sufit. Jest eureka dotarłem do domu! Podniosłem się delikatnie na łokciach spodziewając się silnego bólu głowy który nie nastąpił. Zacząłem rozglądać się po pokoju nie był on mój i Niall'a też Boże gdzie ja jestem? Dopiero teraz zobaczyłem że jestem cały nagi. Popatrzyłem na łóżko na którym leżał... nagi Harry! O Boże co tutaj się działo?! Dobra chyba wolę nie wiedzieć. Wstałem bezszelestnie z łóżka i zaczęłam zakładać na siebie swoje ubrania. Popatrzyłem na niego otworzył oczy i zaraz popatrzył na mnie.
-Hej. -powiedział podnosząc się na łóżku.
-Cześć.
Zaczął ubierać na siebie bokserki i spodnie.
-Harry?
-Tak?
-Cy my... co my... czy my wczoraj...?
-Nie Liam. - zaśmiał się cicho. - chciałeś tego na początku ja też, ale gdy doszliśmy do takiego stanu w jakim się obudziłeś powiedziałeś, że nie możesz tego zrobić na razie, że nie dzisiaj. - zamilkłem. Jak dobrze, że tego nie zrobiliśmy. - I jeszcze coś.
-Co? - zapytałem.
-Powiedziałeś, że jesteś homoseksualistą.
-Bo to prawda.
Co? Co ja gadam czemu ja to powiedziałem? to nie jest prawda! Nie jestem homoseksualistą prawda?
Harry wstał i podszedł do mnie w jego oczach tańczyły iskry. Splótł nasze ręce ze sobą.
-Harry podobasz mi się.
Co? Nie no kurwa czemu ja to mówię to nie jest prawda!
Przestań pieprzyć Liam dobrze wiesz, że to prawda! Jesteś homoseksualistą i podoba ci się Harry wpuść kogoś do swojego życia! Ile zwlekałeś zanim zaufałeś Niall'owi? Minął miesiąc zanim zostaliście przyjaciółmi! To, że matka Max'a nie umiała kochać i cię skrzywdziła to nie znaczy, że Harry też taki jest!
Zacząłem bić z własnymi myślami.
Nie! Może jestem homoseksualistą, ale nie czuję nic do Harry'ego!
Przed tobą stoi właśnie chłopak któremu się podobasz on cię kocha, a ty o tym wiesz. On cie nie skrzywdzi on potrafi kochać to nie jest jakaś oziębła kobieta która zostawiła swoje dziecko. Harry pokochał Max'a, a Max jego. Zapomnij o przeszłość nie ukrywaj swoich uczuć czemu skrywasz głęboko w sobie, że kochasz Harry'ego ten chłopak cię rozumie jak nikt inny, a to co prawie stało się dzisiaj w nocy? To nic nie znaczy? Może byleś pijany, ale co z tego?! Ty go kochasz zapomnij o przeszłość o tym jak ona cie zraniła kochaj go!
I znów ten pieprzony głos w mojej głowie ma racje! Nienawidzę tego! Ale to prawda czas zapomnieć o przeszłości i żyć tym co jest teraz i muszę się w końcu przyznać, że Harry, on mnie rozumie wysłucha pomorze i go kocham.
-Liam kocham cię. - wyszeptał.
-Ja ciebie też Harry. - powiedziałem wyraźnie. Podniósł głowę i popatrzył mi w oczy.
Przyciągnąłem go do siebie i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Wszytko w środku zaczęło podskakiwać z radości. Odsunął się ode mnie i popatrzył mi w oczy.
-Harry ja muszę iść, Max! - chciałem wyjść z jego pokoju ale zatrzymał mnie chwytając moją rękę.
-Poczekaj.
-Harry szybko błagam.
-Czy... zo-zostaniesz moim chłopakiem? - wstrzymał oddech oczekując mojej odpowiedzi.
-Tak Harry. - wypuścił gwałtownie powietrze z ust.
-O Jezu jak dobrze myślałem, że się nie zgodzisz.
-Żartujesz sobie? Dobra ja muszę iść.
-A mogę iść z tobą?
-Oczywiście tylko się ubieraj.
Od tego czasu ja i Harry jesteśmy razem. Max pokochał Harry'ego a Harry max'a co mnie cieszy bardzo Niall na początku strzelał focha, ale Louis (jego chłopak wow co nie?) mu powiedział, że tak musiało być. Za niedługo Harry ma się do mnie wprowadzić i będziemy mieszkać razem. Kocham go całym sercem.
****************************
Hahahah wiem pomieszałam Lirry i Nouis ;P Ale nie chciałam żeby znów był Larry albo Ziall chciałam żeby był Liam i ktoś jeszcze i Ewelina wybrała Harry'ego :D hihi od niedzieli go piszę :D Komentujcie błagam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)