sobota, 16 marca 2013

"Dlaczego to bierzesz?"

Hej wszystkim dawno nie dodawałam więc proszę trochę zmieniam klimaty i nie 1D, ale ROOM 94 pewnie nie wiecie kto to no więc wam powiem. Jest ich czterech Kieran, Dean, Sean i Kit. Pierwszych trzech to bracia, a Kit przyjaciel. Stanowią rockowy zespół chociaż tak nie do końca rockowy. Ja osobiście się w nich zakochałam bo są super i mają covery 1D to już w ogóle właśnie tak zaczęłam się nimi interesować. Zobaczyłam ich cover Kiss You i chciałam wiedzieć kto to i na tt zobaczyłam, że mają zespół i teraz jestem i Directioner i Roomier :) Może na 4fun.tv widzieliście ich piosenkę, a może nie bo żadko ją puszczają :) Miłego czytania :) A i jeszcze nie wiem czy pamiętacie imagin z Liam'em o tym, że jest bad boy'em bo więc wysłałam na konkurs i nie wygrałam :'( A i przypomnijcie sobie go bo następny imagin to będzie część następna tego imagina :)
******************************************
Było gdzieś około 11 w nocy szłam ulicą z kapturem na głowie. Było ciemno tylko kilka lamp. Powietrze było świeże bo przed chwilą przestał padać deszcz, były kałuże. Nie ma to jak o 23 wracać z imprezy najaranym dosłownie. Szłam z opuszczoną głową. Usłyszałam jakieś głos ktoś szedł w moją stronę, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi w końcu do kogoś dobiłam. Zaczęłam szarpać tą osobę.
-Uwarzaj jak chodzisz debilu! - wrzasnęłam.
-Hej spokojnie przepraszam. - odpowiedział mi męski głos.
-Co ty sobie wyobrażasz, że możesz dobijać do kogo ci się podoba? To się mylisz. - zakręciło mi się w głowie i zachwiałam się.
-Wszystko dobrze? - zapytał chwytając mnie za łokcie.
-Nie kręci mi się w głowie, ale już lepiej.
-Może odprowadzić cię do domu? - zaproponował.
-Nie nie trzeba. - znów zachwiałam się na nogach.
-Właśnie widzę.
-Nie sama sobi...
-Ej wszystko dobrze?
-Chy... chyba... - głupie narkotyki po co ja to świństwo biorę?
-Nie wyglądasz najlepiej.
-Krę... krę... - nie dokończyłam bo zemdlałam.
Obudziłam się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju moje ubrania leżały na krześle obok, a ja byłam ubrana w za dużą męska podkoszulkę. Co się wczoraj stało? Dobiłam do kogoś zaczęłam go szarpać coś mówił i zemdlałam. Coś obok się poruszyło spojrzałam na łóżko, a tam spał jakiś chłopak. Blondyn z miłym wyrazem twarzy. Ło chwila co ja robię w jednym łóżku z chłopakiem no chyba... o kurde. Dyskretnie próbowałam wyjść z łóżka, ale poczułam że łapie mnie za rękę pisnęłam bo się przestraszyłam.
-Hej spokojnie to tylko ja.
-Hej tak tylko ty tylko fajnie by było wiedzieć kim ty jesteś.
-Jestem Dean.
-Monika. A więc Dean co ja tutaj robię?
-No to tak wczoraj zemdlałaś na ulicy, a z kieszeni wypadło ci to - pokazał na torebeczkę pełną narkotyków -No więc nie zadzwoniłem na pogotowie bo byś miała kłopoty no to przyniosłem cię tutaj do mojego domu no i spałaś.
-Aha, a dlaczego nie jestem w swoich ubraniach?
-Jak zemdlałaś to nie zdążyłem cię złapać i wpadłaś do kałuży i byłaś cała mokra no więc moja kuzynka bo była akurat u mnie przebrała cię.
-Aha okej to dziękuję ci za wszystko muszę ci się jakoś odwdzięczyć. To idę się przebrać, mogę skorzystać z toalety?
-Jasne idź ja poczekam na ciebie.
Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Próbowałam ogarnąć myśli, ale trochę za dużo tego. Wyszłam pod prysznic szybko się umyłam i wyszłam wysuszyłam włosy i przebrałam się. Wyszłam z łazienki on leżał na łóżku i bawił się telefonem.
-To ja już pójdę dziękuję ci za wszystko.
-Chwila.
-Tak?
-Masz mi się odwdzięczyć.
-A no tak to dam ci swój numer...
-Wystarczy, że zjesz z nami śniadanie.
-No skoro tak to chętnie.
Wyszliśmy z jego pokoju i pokierowaliśmy się do kuchni przy blacie siedziało 3 chłopaków.
-Cześć jestem Kieran, a to jest mój brat Sean i przyjaciel Kit no a Dean'a już znasz.
-Cześć. Jesteście braćmi? - zapytałam wskazując na Kieran'a i Sean'a.
-Tak i jeszcze Dean. - odpowiedział Sean.
-Trzej bracia i przyjaciel fajnie jak w ROOM 94.
Zaczęli się śmiać.
-Czemu się śmiejecie?
-Nie poznajesz nas? - zapytał Kit.
-Nie.
-To my jesteśmy ROOM 94. - powiedział Dean.
-Jejku serio? A no rzeczywiście nawet nie sądziłam, że kiedyś was spotkam. Jaka ja jestem głupia no tak Dean, Kieran i Sean to bracia, a Kit najlepszy przyjaciel debilka ze mnie jak mogłam o tym zapomnieć. I pomyśleć, że wczoraj się z tobą szarpałam.
-Zdarza się.
-Może coś zjesz? - zapytał Kit podsuwając mi pod nos talerz z kanapkami.
-Muszę. - uśmiechnęłam się do niego ciepło.
Usiadłam obok niego i zaczęłam jeść. Były dobre to trzeba przyznać. Dobra a teraz trzeba się urwać do domu chociaż jak ma tam być to co zawsze to nie chce tam wracać.
-To ja się będę zbierać dzięki za wszystko.
-Odprowadzę cię. - powiedział Dean i wstał z miejsca.
-Dzięki.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy. Szliśmy w ciszy doszliśmy do mojego domu.
-Dzięki Dean za wszystko.
-Nie ma za co.
-Wybacz, ale ja już pójdę.
-Jasne, a nie chcesz przypadkiem tego? - zapytał wyciągając narkotyki z kieszeni.
-A no tak dzięki za przypomnienie. - wyciągnęłam rękę by chwycić torebeczkę, ale on ją zabrał.
-Dam ci jak mi coś powiesz.
-No ale co?
-Dlaczego to bierzesz? - tego bałam się najbardziej.
-Dean nie mogę ci powiedzieć.
-Monika proszę.
-Dean, ale to jest takie trudne.
-Powiedz mi proszę cię.
-No dobrze, ale nie tutaj.
-To przejdźmy się.
-Dobrze.
Ruszyliśmy przed siebie w stronę centrum.
-Mów szybko.
-No więc mój tata zmarł 10 lat temu w wypadku samochodowym, a moja mama wyszła za mąż po raz drugi no i to było gdzieś tak 6 miesięcy temu rzuciłam chłopaka i byłam strasznie wkurzona przyszłam do domu zaczęłam trzaskać wszystkimi drzwiami i wszystko rozwalać. Ojczym wpadł do mnie do pokoju i zaczął się drzeć na mnie, że mam się uspokoić ja mu kazałam wyjść i zaczęłam się po nim wydzierać, że ma się nie wtrącać w moje życie, a on mnie wtedy uderzył i to nie raz z nosa zaczęła mi lecieć krew a on jeszcze raz mnie uderzył z pięści w twarz. Byłam cała posiniaczona. Mamie chciałam powiedzieć prawdę, ale on mi zakazał. I tak jest aż do tego czasu jak tylko coś mu się nie spodoba albo o np. ostatnio jego drużyna przegrała i wyżywał się na mnie. A to za każdym razem tak strasznie boli, ale nic nie mogę zrobić. - po policzku spłynęła mi łza którą szybko otarłam
-Monia nie płacz. - przytulił mnie.
-Ale ja nie potrafię Dean tak jest codziennie ja mam dość.
-Powiedz swojej mamie musisz jej powiedzieć.
-Nie potrafię, a poza tym on by znów mnie uderzył i boje się, że mamę też.
-Może wracajmy już?
-Tak zgadzam się.
W 10 minut podeszliśmy pod mój dom.
-Dean dziękuję ci za wszystko.
-Nie ma za co. Proszę - podał mi narkotyki.
-Pa. - przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
-Do zobaczenia Monia. - puścił mi oczko.
Weszłam do domu i kierowałam się do swojego pokoju chciałam być jak najciszej by ojczym mnie nie usłyszał.
-Stój! - powiedział groźnie. Znów będzie bolało. Odwróciłam się do niego przodem. - Gdzie byłaś? - zapytał ostro.
-U koleżanki telefon mi się rozładował przepraszam. - wzrokiem próbowałam nie patrzeć na niego.
-Popatrz na mnie. Popatrz mi w oczy. - nakazał. Musiałam mu spojrzeć w oczy. - Ćpałaś znów! Masz rozszerzone źrenice!
-Nie prawda nie brałam nic a takie źrenice mam na co dzień. - powiedziałam spokojnie żeby go nie denerwować.
-Kłamiesz! Brałaś to i może spałaś u koleżanki ale brałaś to!
-Nie prawda! - podniosłam głos.
-Kłamiesz! - uderzył mnie w twarz. Syknęłam z bólu znów się będzie na mnie wyżywał. Zaczął mnie bić coraz mocniej. Podniósł mnie za nadgarstki i pociągnął na kanapę. Rzucił mnie na nią jakbym była jakąś poduszką.
-Zostaw mnie! - zaczęłam krzyczeć przez łzy.
Odszedł. Powędrowałam za nim wzrokiem szedł do narkotyków które musiały mi wypaść z kieszeni chwycił je do ręki i za złością popatrzył na mnie.
-I jeszcze masz czelność kłamać! - krzyknął.
Zaczął podchodzić do mnie ja wstałam i pobiegłam do drzwi otworzyłam je i wybiegłam z domu. Po moich policzkach lały się łzy nie wiedziałam co mam teraz robić jedyna osoba która w tej sytuacji mnie rozumie to moje przyjaciółka Selena. Pobiegłam do jej domu. zapukałam i czekałam aż otworzy.
-Sel on znów to zrobił znów mnie uderzył.
-Monika musisz to powiedzieć swojej mamie wchodź szybko.
Weszłam do środka poszłyśmy do jej pokoju.
-Musisz to powiedzieć swojej mamie słyszysz musisz!
-Sel ja nie mogę.
-Musisz ja już nie mogę na ciebie patrzyć jak codziennie do szkoły przychodzisz z nowymi siniakami. Ja chce moją przyjaciółkę Monikę, która jest uśmiechnięta, promienieje, jest pełna życia, a nie zapłakaną dziewczynę którą bije ojczym i ćpie.
-Wiesz dlaczego to robię to przez niego, przez ojczyma i przez tego dupka Daniela.
Schowałam twarz w dłonie w większej części przyczynił się do tego ojczym, ale Daniel też jak go rzuciłam a nie najpierw przez co go rzuciłam, przez to że podrywał wszystkie dziewczyny przy mnie nawet! I do tego przystawiał się do mojej przyjaciółki no to miałam tego dość i go zostawiłam.
-Dobra nie będziemy tu cały czas siedzieć zbieraj się idziemy na imprezę.
-W takim stanie?
-Masz 20 minut masz się ogarnąć i ubrać weź coś ode mnie.
-Sel to nie jest najlepszy pomysł będzie mi widać siniaki na rękach.
-Sweterek założysz. No ruszaj się.
Podeszłam do szafy i wyszukałam to. Pobiegłam się przebrać i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po 20 minutach wyszłam z łazienki gotowa.
-No wyglądasz super idziemy.
Pociągnęłam mnie za sobą. One wyglądała tak. Wyszłyśmy z jej domu i powędrowałyśmy do klubu w centrum miasta bez problemu nas wpuścili.
-Witam nasze cudowne panie. - usłyszałam znajomy głos. - Może się przysiądziecie do mnie i chłopaków co wy na to? - zapytał. Odwróciłam się w jego stronę to był Daniel. - No to jak idziecie? - zapytał.
-Tak chętnie. - odpowiedziała Selena.
-Chodź kochanie postawię ci drinka. - objął mnie w pasie.
-Nie jesteśmy już razem.
-Oj no daj mi jeszcze jedną szansę będę grzeczny obiecuję.
-Nie Daniel.
-Kotku kocham cię. - powiedział mi na ucho.
-Jakbyś mnie kochał to nie flirtowałbyś z moją przyjaciółką dziękuję tyle w tym temacie.
Odeszłam od niego i usiadłam przy stoliku. Muzyka była super wszyscy się dobrze bawili. W pewnej chwili muzyka przestała grać. Daniel właśnie przyniósł mi kolejnego drinka. Popatrzyłam na scenę na którą wchodzili jacyś muzycy. Przygotowywali coś wyostrzyłam swój wzrok i ujrzałam blond czuprynę odwrócił się przodem to był Dean i reszta. Najwidoczniej mają dzisiaj koncert super z chęcią posłucham ich muzyki. Zaraz zaczęli grać swój kawałek Kieran bardzo ładnie śpiewa i chwila od kiedy Dean też śpiewa? Wow ma cudowny głos. Dopijałam do końca swojego drinka na dnie zobaczyłam coś białego jakby mąkę.
-Co to jest? - zapytałam Daniela i pokazałam mu na szklankę.
-Pusta szklanka.
-A to co jest na spodzie? - zapytałam zdenerwowana.
-Musisz się trochę rozluźnić. - powiedział z uśmiechem.
-Co? Nasypałeś mi do drinka prochów? - wrzasnęłam na niego.
-Będziesz się czuć lepiej skarbie.
-Ty dupku! - krzyknęłam na niego. - Jak mogłeś! Nie chce już tego brać już i tak za dużo tego było nienawidzę cię! - krzyknęłam i odeszłam od stołu.
Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na schodach. Jak mógł co za debil. Ja już nie chce tego brać chce z tym skończyć i powiedzieć mamie o wszystkim. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Spojrzałam na tą osobę.
-Dean co ty tu robisz byłeś na scenie śpiewałeś.
-Zobaczyłem jak wychodzisz i pobiegłem za tobą. Co się stało? - po policzku spłynęły mi łzy. -Nie płacz Monika nie płacz proszę. - Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Mój były wsypał mi do drinka narkotyki rozumiesz? - łzy zaczęły szybciej spływać po moich policzkach. - Dean ja chce z tym skończyć chce powiedzieć mamie o wszystkim i nie brać tym cholernych narkotyków.
-Spokojnie będzie dobrze. - przytulił mnie do siebie. Objęłam go mocno. - Zobaczysz będzie dobrze - szeptał mi słowa otuchy do ucha. - Będzie dobrze. Kocham cię.
Moje serce chyba przestało bić na dźwięk jego ostatnich dwóch słów. Jak to czy on powiedział przed chwilą kocham cię? Popatrzyłam na niego zdziwiona tym co przed chwilą powiedział. Otarłam szybko łzy.
-Jak to mnie kochasz? - zapytałam.
-Monika kocham cię jak nikogo innego. Zakochałem się w tobie i mam jedno pytanie na które muszę znać odpowiedź zostaniesz moją dziewczyną?
Jago pytanie niby takie łatwe, a tak naprawdę bardzo trudne bo znamy się parę godzin, ale on jest taki inny pomógł mi wczoraj a równie dobrze mógł zadzwonić na pogotowie i tyle, ale nie on wziął mnie do siebie bo nie chciał żebym miała kłopoty.
-Monika zostaniesz moją dziewczyną? - powróżył swoje pytanie.
-Tak. - odpowiedziałam i popatrzyłam mu w oczy. Radość promieniała z jego ciała wyglądał jak dziecko które dostało rower.
-Tak się cieszę. Ale muszę ci coś powiedzieć bo dzisiaj skłamałem.
-Jak to skłamałeś kiedy?
-Powiedziałem ci że moja kuzynka cię przebrała, ale to nie była ona to byłem ja. - spuścił głowę w dół.
-Osz ty! Ty małpo! No wiesz co tak skłamać?! - uderzyłam go lekko w brzuch śmiejąc się.
-Nie gniewasz się? - zapytała patrząc mi w oczy.
-No nie wiem, a powinnam? - zapytałam uśmiechając się. - Jak mi zrobiłeś jakieś zdjęcia... - nie dokończyłam bo mi przerwał.
-Nie no nie jestem jakimś napalonym zboczeńcem żeby robić zdjęcia jak ktoś śpi proszę cię.
-No to wszystko okej. - uśmiechnęłam się do niego. - Ja już się będę zbierać. - powiedziałam omijając jego wzrok.
-Nie na pewno nie. Nie wrócisz do tego domu no chyba, że jest tam twoja mama.
-Powinna być zadzwonię do niej.
Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do mamy.
-Mamo jesteś w domu? - zapytałam.
-Kochanie nie i dzisiaj nie wrócę na noc w firmie źle się dzieje będę jutro około 11.
-Mamo bo ja muszę ci coś ważnego powiedzieć.
-Mów kochanie.
-Ale nie przez telefon.
-Dobrze to porozmawiamy jutro.
-Mamo ja nie wracam do domu będę spać u przyjaciela.
-U przyjaciela tak, a nie u chłopaka?
-Oj no mamo no dobrze u chłopaka. - Dean zaczął się śmiać.
-Słyszę, że to bawi twojego chłopaka.
-Tak, najwyraźniej tak.
-Dobrze kochanie, a jak on ma na imię?
-Dean.
-Bardzo oryginalne imię.
-Tak jak on.
-No dobrze to do jutra skarbie muszę wracać do pracy.
-Pa mamo.
Rozłączyłam się.
-I co? - zapytał Dean usiłując powstrzymać śmiech.
-Nie ma jej w domu będzie jutro o 11.
-No to idziemy.
-Ej, ale ty masz koncert zagrać.
-Oj tam koncert.
-Nie ma, wracasz tam i masz zadedykować jedną piosenkę dla mnie.
-Dla ciebie wszystko.
Weszliśmy do środka. Podeszłam pod samą scenę, a oni zaczęli grać kolejną piosenkę. Skończyła się, a następną Dean zadedykował mi. To było takie słodkie z jego strony i co z tego, że to na nim wymusiłam prawie. Po kilku piosenkach skończyli.
-No i teraz idziemy. Jestem wykończony muszę spać.
Złapał mnie za rękę i wyprowadził z klubu. Szliśmy powoli ulicą i doszliśmy do ich domu. Napisałam szybko wiadomość do Seleny żeby się nie martwiła. Przebrałam się w koszulkę Dean'a z napisem Bitch plizzzzzzzzzzzz. Bardziej śmiesznej koszulki nie miał. Położyłam się wygodnie obok niego i zasnęłam.
Obudziłam się w nocy ktoś darł się i walił w drzwi pięściami.
-Dean, Dean obudź się.
-Co jest? - zapytał zaspany.
-Ktoś się dobija. Słyszysz? - nastała chwila ciszy.
-Słyszę pewnie Sean, Kieran i Kit nie mają kluczy. Znając życie to Kit tak kopie w drzwi jakby telefonu nie mieli.
Wstaliśmy i poszliśmy zobaczyć kto to. Dean otworzył drzwi ja stałam za nim. Do domu wbiegł ojczym cały wściekły.
-Wracasz do domu! - krzyknął i złapał mnie za rękę.
-Puszczaj mnie! - zaczęłam krzyczeć.
-Masz ja puścić! - powiedział Dean i odciągnął mnie od niego.
-To jest moja córka.
-Przybrana! - krzyknęłam.
-Do domu już!
-Nigdzie z tobą nie idę!
-Idziesz! - krzyknął i próbował mnie chwycić, ale Dean go powstrzymał.
-Spadaj staruszku. - powiedział Dean wypychając go za drzwi. Ojczym uderzył go pięścią w twarz.
-Przestań! - krzyknęłam.
Dean zaraz mu oddał. Zatoczył się parę kroków do tyłu i naparł na Dean'a. Zaczęli się okładać po twarzasch Dean wygrywał, a ja płakałam i krzyczałam żeby przestali. Zaraz wbiegł do środka Kit, Kieran i Sean. Kit chwycił Dean'a i odciągnął od ojczyma, a Kieran i Sean wywalili mojego ojczyma z domu.
-Uspokój się człowieku! - krzyknął Kit bo Dean zaczął się rzucać.
-Kto to był? - zapytał Kieran spokojnie.
-Mój ojczym. - wszystkie oczy zostały skierowane w moją stronę.
-Monika co ty tutaj robisz? - zapytał Kit.
-A co może robić w mojej koszuli baranie? - zapytał Dean podchodząc do mnie i obejmując mnie.
-Jesteście parą? - zapytał Sean.
-Tak. - odpowiedział szybko Dean.
-A ten gości co chciał bał się, że Dean coś ci zrobi?
-Nie chce o tym mówić.
-No dobra. Ja spadam bo alkohol daje się we znaki. - powiedział Kit i już go nie było reszta też poszła do swoich pokojów.
-Dean przepraszam cię.
-Ty nie masz za co przepraszać.
-Twoja warga, krwawisz.
-To nic najważniejsze, że tobie nic nie jest.
-Chodź opatrzę to.
Zajęłam się jego krwawiącą wargą i poszliśmy spać.
Rano powiedziałam o wszystkim mamie, a ona mi uwierzyła kazałyśmy mu się wyprowadzić mama wzięła rozwód, a moja sprawa trafiła do sądu ten typ dostał 4 lata więzienia i ma zakaz zbliżania się do nas. A z Dean'em wszystko okej. Jesteśmy ze sobą i się kochamy, a to najważniejsze prawda? Ostatnio na koncercie powiedział, że mnie kocha i że przeprasza wszystkie swoje fanki, ale jest już zajęty. Cudowne prawda?
***********************************************
Ale wymęczyłam ten rozdział dzisiaj cały dzień tak strasznie chce mi się spać, a spałam 11 godzin ale dalej bym spała. Zzzzzz.... Komentujcie proszę was bo to cieszy :)